Po całkowitym zdeklasowaniu włocławskiego Anwilu zawodnicy zielonogórskiego Stelmetu wyruszają na Pomorze, by zmierzyć się z kolejnym przeciwnikiem. Tym razem mowa o Enerdze Czarnych Słupsk – drużynie wiecznie groźnej, czujnej i ambitnej. Jednak najpierw – krótka zapowiedź pojedynku.
Drużyna ze Słupska zajmuje obecnie 6. miejsce w tabeli Tauron Basket Ligi. To jest jednakże bardzo złudny obraz, gdyż ambicje i apetyty słupszczan wychodzą znacznie dalej niż mówi o tym ich aktualna pozycja. Na początku sezonu drużyna Panter nieco zaspała, lecz przybycie do zespołu nowego szkoleniowca – Donaldasa Kairysa – mocno odmieniła oblicze zespołu. Zawodnicy nie spełniający do końca oczekiwań odeszli, a w ich miejsce przybyły nowe, solidne wzmocnienia, poczynając na doskonale znanym w Polsce Jerrellu Blassingame, a kończąc na byłym zawodniku Stelmetu – Mantasie Cesnauskisie.
Jak wygląda pozostała część składu? Pod koszem bardzo dobrze czują się zagraniczni gracze – Callistus Eziukwu oraz Drago Pasalić. Nie można zapominać o tzw. polskim trzonie w postaci Jarosława Mokrosa, Michała Nowakowskiego czy Karola Gruszeckiego, którzy bardzo mocno pracują, co przynosi pożądane rezultaty. Do tego świetni rozgrywający – Kyle Shiloh, Tomasz Śnieg oraz wymienieni wcześniej Blassingame i Cesnauskis. Wszystko to stanowi bardzo ciekawy i groźny zestaw ofensywny oraz defensywny.
Stelmet gra w tej chwili najpewniejszy basket w lidze, stąd nie obawiamy się o dyspozycję naszych ulubieńców. Tak naprawdę większość elementów, które jeszcze dosyć niedawno pozostawiały wiele do życzenia, wyglądają aktualnie po prostu bezpretensjonalnie. Obrona wygląda naprawdę dobrze. Nie ma również problemów ze zdobywaniem punktów. Dyspozycja praktycznie całego zespołu jest po prostu świetna.
Jak spiszą się gracze Saso Filipovskiego na zawsze gorącym słupskim terenie? Czy Hala Gryfia okaże się sprzyjać zielonogórzanom? O tym będziemy mogli przekonać się już jutro od godziny 18:00.