Pierwsza kwarta rozbudziła w nas apetyty i po cichu liczyliśmy na kolejne zwycięstwo. Niestety, druga połowa ukazała fatalną postawę zielonogórzan, co sprawiło, że Stelmet przegrał dziś w Zgorzelcu 73:85.
Od pierwszej akcji Stelmet rozpoczął bardzo skuteczną grę w ataku i szybko zdobywał punkty. Bardzo dobrze pokazał się na początku Vladimir Dragicević, który bez problemów trafiał do kosza. Turów jednak starał się grać bardzo agresywnie i dzięki temu po paru minutach wyszedł na prowadzenie. Wydawało się, że będziemy oglądać zaciętą walkę. Tymczasem gospodarze w jednej chwili opadli z sił i stracili swoją energię. Niepotrzebne faule popełniał między innymi Damian Kulig, a Stelmet w łatwy sposób zdobywał kolejne punkty. Co ciekawe, największą przewagę, zielonogórzanie zbudowali, gdy Łukasz Koszarek odpoczywał na ławce, a na jego miejscu był… Christian Eyenga. Ważną rolę odegrał także Adam Hrycaniuk, który pewnie rozpoczął ten mecz. Gdy na parkiet powrócił Koszarek, zamiast dalej powiększać przewagę, rozpoczęła się słabszy moment. Kapitan popełnił parę strat, a intensywność gry spadła. Ostatecznie po 10 minutach, nasza ekipa prowadziła 11:25.
Po krótkiej przerwie, oglądaliśmy bardziej wyrównaną grę, niestety nie za sprawą poprawy formy Turowa, ale chaotycznej gry Stelmetu. Podopieczni Mihailo Uvalina, nie mogli wystrzec się błędów takich jak przewinienia, które popełniał między innymi Adam Hrycaniuk. Polski środkowy, po paru minutach, opuścił parkiet, bowiem miał na swoim koncie już cztery faule. Zielonogórzanie utrzymywali prowadzenie dzięki punktom Marcusa Ginyarda. W połowie kwarty, o czas musiał prosić trener Stelmetu, kiedy to jego ekipa była bezradna w ofensywie. Następnie gra toczyła się falami, obydwie ekipy przeplatały lepsze fragmenty, słabszymi. Na szczęście Turów grał dzisiaj ze słabą skutecznością i nie był w stanie odrobić strat. Druga kwarta zakończyła się wynikiem 36:47.
W trzeciej kwarcie Turów wyszedł na parkiet ze zdwojoną energią. Od pierwszych akcji, gospodarze zaczęli grać zdecydowanie szybciej. Choć na początek na dystansie popisał się Eyenga, to przewaga Stelmetu topniała w zatrważającym tempie. Kluczowym momentem były trzy „trójki” z rzędu Filipa Dylewicza. Gospodarze zbliżyli się na różnicę trzech punktów. Szybko o czas poprosił Mihailo Uvalin, niestety, po chwili zielonogórscy koszykarze pozwolili odebrać sobie przewagę. Rozpoczęła się walka punkt za punkt. W naszym zespole widać było nerwowość, która sprawiła, że zbudowanie nowej przewagi było niemożliwe. W dodatku za pięć przewinień boisko opuścił już Hrycaniuk. Na 10 minut przed końcem spotkania, gospodarze prowadzili 61:59.
Z obawą czekaliśmy na decydującą kwartę. Przy tak dobrej grze Turowa i fatalnej postawy zielonogórzan, ciężko było patrzeć z optymizmem. Pierwsze akcje, jeszcze bardziej utwierdziły nas w przekonaniu, że Turów prezentuje się zdecydowanie lepiej. O ostatniej kwarcie, ciężko powiedzieć za dużo pozytywnych słów. Nasi koszykarze nie byli w stanie podjąć walki i postarać się o zwycięstwo. Gospodarze pokazali natomiast, że po słabszym początku, potrafią wejść na wyżyny swoich umiejętności. Dzięki temu, Turów zasłużenie zwyciężył 85:73.
Dzisiejszy mecz pokazał, że przed Stelmetem jeszcze wiele pracy. Dodatkowo, widać, że w zielonogórskim zespole jest problem na pozycji rozgrywającego. Przy słabszej dyspozycji Koszarka, może zastąpić go jedynie Eyenga, jednak wiadomo, że nie jest to pozycja, na której Kongijczyk czuje się najlepiej. Dodatkowo, Mihailo Uvalin ma w swoich szeregach Mantasa Cesnausksia, ale nie daje mu szansy i w dzisiejszym spotkaniu, nie wpuścił go nawet na chwilę na parkiet.
Jak z tym problemem, a także masą innych kłopotów poradzi sobie zielonogórski zespół będziemy obserwować w kolejnych meczach. Najbliższy już w środę w Zielonej Górze, kiedy przyjedzie tutaj Anwil Włocławek.
PGE Turów Zgorzelec – Stelmet Zielona Góra 85:73 (11:25, 25:22, 25:12, 24:14)
Turów: Filip Dylewicz 19, J.P. Prince 16, Mike Taylor 15, Tony Taylor 9, Uros Nikolić 6, Ivan Zigeranović 6, Michał Chyliński 5, Jakub Karolak 5, Damian Kulig 4, Łukasz Wiśniewski 0, Denis Krestinin 0.
Stelmet: Vladimir Dragicević 17, Przemysław Zamojski 15, Marcus Ginyard 12, Christian Eyenga 12, Aaron Cel 7, Adam Hrycaniuk 4, Łukasz Koszarek 4, Kamil Chanas 2, Marcin Sroka 0.