Niecały tydzień temu cała koszykarska Zielona Góra żyła zwycięstwem nad niemalże legendarnym Panathinaikosem Ateny. Euroliga wraca, choć tym razem zielonogórzanie wyjeżdżają do Turcji. Tam zaś czeka przeciwnik niełatwy – Pinar Karsiyaka Izmir.
Pinar to zespół znany kibicom – Stelmet BC miał okazję rywalizować z Turkami w zeszłorocznym Pucharze Europy. Wówczas mecz w Izmirze podopieczni Saso Filipovskiego przegrali, by w Winnym Grodzie zrewanżować się i wygrać. Od tego czasu zespół Ufuka Saricia mocno się zmienił. Pozostało zaledwie trzech zawodników: lider Kenny Gabriel, Kolumbijczyk Juan Palacios (mający bagaż doświadczenia z lig europejskich) oraz pełniący mało znaczącą rolę Inanc Koc.
W zespole nie ma już m.in. znanego w Polsce Bobby Dixona. Są za to inni, bardzo utalentowani gracze. Z Ankary do Izmiru przeniósł się Amerykanin Josh Carter, zdobywający średnio 6 punktów na mecz. Jest bardzo zdolny Turek Kerem Sipahi, od kilku sezonów regularnie grający w barwach Fenerbahce Stambuł, a obecnie – Pinaru. Dwóch graczy przybyło z Galatasaray Stambuł – są to Kerem Gonlum i Justin Carter. Ten drugi to jeden z liderów drużyny, notujący średnio 9,3 punktu na spotkanie. Z pozostałych znaczących wzmocnień należy wymienić Coltona Iversona, przybyłego z Laboral Kutxy Vitoria oraz Joe Raglanda, grającego sezon temu w Olimpii Mediolan – znanej również jako EA7 Mediolan.
W dotychczasowych spotkaniach Pinar radził sobie w bardzo mieszany sposób. Rozgrywki Turcy rozpoczęli od zwycięstwa z Barceloną, jednak później przytrafiły im się porażki z Panathinaikosem, Żalgirisem i Lokomotiwem. Mają taki sam bilans co zielonogórzanie. Spotkanie z Izmirem będzie więc kluczowe dla układu w grupie – jeśli Stelmet wygra, realnie zbliży się do ewentualnego awansu w Eurolidze.
Podopiecznych coacha Filipovskiego czeka trudne wyzwanie. Zwycięstwo jest jednak w zasięgu, więc możemy spodziewać się naprawdę dobrej walki. Spotkanie z Pinarem już w piątek o godzinie 18:45. Transmisja – jak zwykle – na antenie Canal+ Sport 2, opatrzona komentarzem Wojciecha Michałowicza.
fot: Aleksandra Krystians, www.foto-inspiracja.pl