Jak przystało na półfinały Tauron Basket Ligi, nie zabrakło dziś emocji i zaciętej walki. Stelmet rozpoczął drugą rundę fazy play-off od ciężko wypracowanego zwycięstwa 79:75.
Stelmet w ćwierćfinałach wygrał z Asseco Gdynią 3:1. Trefl natomiast potrzebował pięciu spotkań, aby rozstrzygnąć rywalizację z Energą Czarnymi Słupsk. W końcu, doczekaliśmy się półfinałów, w których zielonogórzanie będą walczyć z sopockim zespołem. Choć na hali, nie zgromadził się komplet widzów, czuć było wysoką stawkę pierwszego pojedynku. Od pierwszej minuty, na parkiecie toczyła się zacięta walka. Choć nie zawsze była ona na najwyższym poziomie koszykarskim, widzieliśmy grę pełną woli walki i determinacji zarówno ze strony gospodarzy jak i gości.
Pierwsze punkty zdobyli goście i przez dwie minuty, wydawało się, że radzą sobie lepiej. Stelmet od początku pokazywał się ze swojej walecznej strony, jednak przy obronie Trefla, miał problemy ze skutecznością. Trafiać do kosza zaczął Łukasz Koszarek, który świetnie rozpoczął mecz zdobywając siedem punktów z rzędu i wyprowadzając swoją ekipę na prowadzenie. Po paru minutach pojedynek stawał się coraz bardziej zacięty. Koszykarze obu ekip zostawiali wiele energii na parkiecie. Niestety, cały czas Trefl grał bez większych problemów w ataku, a nasz zespół nie mógł wstrzelić się do kosza. Przewaga sopocian urosła do siedmiu „oczek” i na minutę przed końcem kwarty, o czas poprosił Mihailo Uvalin. Mimo krótkiej przerwy, zielonogórzanie nie poprawili swojej gry ofensywnej i po 10 minutach meczu przegrywali 18:25. Co ciekawe, w pierwszej partii spotkania, punkty dla Stelmetu zdobyli tylko Koszarek, Vladimir Dragicević i Christian Eyenga.
Drugą kwartę, nasi koszykarze zaczęli od pogoni za Treflem. Wystarczyło parę akcji, aby nadrobić straty. Dodatkowo, słabszy moment zaliczali goście, którzy zaczęli popełniać sporo błędów. W Stelmecie zaczęli punktować inni gracze i w końcu, dzięki rzutom osobisty, Marcus Ginyard wyprowadził gospodarzy na jednopunktowe prowadzenie. W połowie kwarty, sopocianie obudzili się i nie pozwolili na dalszą dominację zielonogórzan. Trefl starał się utrzymywać przewagę, ale podopieczni Mihailo Uvalina co chwila starali się zbliżać do rywala. Ostatecznie, dopiero w ostatniej akcji, udało się odzyskać prowadzenie. Nasza drużyna schodziła do szatni wygrywając 41:40.
Po przerwie, obydwie ekipy powróciły na parkiet zmotywowane i gotowe do dalszej walki. Zarówno Stelmet jak i Trefl, zaostrzyły swoją obronę, co przysporzyło problemów wszystkim graczom. Najlepiej poradził sobie z tym Christian Eyenga, który przez parę minut zdobywał wszystkie punkty dla Stelmetu. To właśnie dzięki Kongijczykowi, Stelmetowi udało się powiększyć trochę przewagę. W połowie kwarty, ponownie obudzili się koszykarze Trefla i spróbowali zagrozić gospodarzom. Na szczęście nasz zespół, nie pozwolił sobie na stratę prowadzenia, a wręcz przeciwnie, stopniowo ją powiększali. Niestety końcówka należała do gości. Zielonogórscy koszykarze nie wykorzystali kilku akcji do powiększenia swojej przewagi, a w odpowiedzi ważne punkty zdobyli goście. Na 10 minut przed końcem meczu Stelmet prowadził 61:55.
Ostatnia, decydująca, kwarta numer cztery, nie rozpoczęła się po myśli zielonogórzan. Nasi koszykarze popełnili parę prostych błędów, a goście wiedzieli, że jeszcze nic nie jest przesądzone. Próbowali zbliżyć się do mistrzów Polski, na szczęście nasz zespół szybko powrócił do lepszej gry. Gdy przewaga ponownie urosła do ośmiu „oczek”, o czas poprosił Darius Maskoliunas. Jego podopieczni faktycznie, zaczęli lepiej rzucać, jednak nie byli w stanie odrobić strat, ponieważ na każdy rzut, nasz zespół odpowiadał także celnym rzutem. Stelmet był już nie do zatrzymania. Ostatnie sekundy, pełne chaosu, nie miały już wpływu na końcowy wynik. Zielonogórzanie wygrali pierwszy mecz 79:75.
Tym samym, Stelmet zrobił pierwszy krok w stronę wielkiego finału. Już w niedzielę drugi mecz, w którym zielonogórzanie będą mogli przybliżyć się jeszcze bardziej do najważniejszej serii sezonu. Jeśli nasi koszykarze będą grać z takim zaangażowaniem i walecznością jak dzisiaj, możemy spodziewać się kolejnego pasjonującego pojedynku.
Stelmet Zielona Góra – Trefl Sopot 79:75 (18:25, 23:15, 20:15, 18:20)
Stelmet: Łukasz Koszarek 17, Vladimir Dragicević 16, Christian Eyenga 13, Aaron Cel 10, Adam Hrycaniuk 6, Marcus Ginyard 4, Kamil Chanas 4, Mantas Cesnauskis 4, Przemysław Zamojski 3, Craig Brackins 2.
Trefl: Paweł Leończyk 16, Adam Waczyński 15, Lance Jeter 11, Milan Majstorović 10, Yemi Gadri-Nicholson 8, Simas Buterlevicius 7, David Brembly 3, Michał Michalak 3, Marcin Stefański 2, Krzysztof Roszyk 0, Sarunas Vasiliauskas 0.
fot.Aleksandra Krystians