Po piątkowym tryumfie nad wielkim Panathinaikosem przyszedł czas na mecz z Energą Czarnymi. Mistrzowie Polski stanęli na wysokości zadania i pokonali słupszczan 91:68.
Pierwsze akcje obie strony nie mogły zakończyć punktami, co bynajmniej nie znaczy, że gra nie była na wysokim poziomie. Wynik otworzył Karol Gruszecki spod kosza. Od samego początku widać było różnicę między Tauron Basket Ligą a rozgrywkami europejskimi. Czarnych odczarował dopiero Jarosław Mokros, zdobywając punkty zarówno z pomalowanego, jak i dystansu. Wtórował mu po stronie zielonogórskiej Vlad Moldoveanu, popisując się bardzo podobnymi akcjami. Drużyny grały punkt za punkt – nikt nie osiągał większej przewagi. Zielonogórzanie zdawali się walczyć z większą lekkością i pewnością. Czarni nie odpuszczali jednak, nadrabiając każdą stratę. Po kwarcie pierwszej nieznacznie prowadzili gospodarze – 20:17.
Drugą kwartę znacznie lepiej rozpoczęli goście Po trójce Jerrella Blassingame’a Czarni prowadzili 24:23. Skutecznie odpowiedział na taki stan rzeczy Dee Bost, kończąc akcję w takim sam sposób jak J-Blas. Od tego momentu oba zespoły co chwila zmieniały się na prowadzeniu. Sytuacja przestała być przyjemna, gdy Łukasz Seweryn trafił z rogu bosika na 34:30. Wówczas trener Saso Filipovski poprosił o przerwę. Dopiero rzuty wolne Dejana Borovnjaka dały wyrównanie. Do końca pierwszej połowy niewiele się zmieniło – Stelmet prowadził zaledwie dwoma „oczkami” 41:39.
Po przerwie od punktów zaczął Vlad Moldoveanu. Dało do sygnał do większej walki ze strony Zastalowców. W ciągu dwóch minut Stelmet powiększył swoją przewagę do siedmiu punktów. Bardziej intensywna gra w obronie doprowadziła do stanu 49:39 po rzutach wolnych Mateusza Ponitki. Niestety, w trakcie gry kontuzji doznał J.R Reynolds – Amerykanin w asyście sztabu medycznego opuścił parkiet i udał się do szatni. Na szczęście jego koledzy z drużyny z nawiązką wywiązywali się ze swoich obowiązków. Po trójce Przemysława Zamojskiego było aż 63:43 dla Stelmetu. Trener Donaldas Kairys nie mógł już zwlekać i poprosił o przerwę. Poprawiło to sytuację gości, którzy zdobyli 8 punktów z rzędu i doprowadzili do stanu 65:51 – wówczas to coach Filipovski wziął czas, widząc zbyt duże rozprężenie pomiędzy swoimi graczami. Ostatecznie trzecia część spotkania zakończyła się wynikiem 68:53.
Decydujące 10 minut od punktów po flouterze zaczął Dee Bost. Zrobiło się momentami bardzo efektownie – po czapie Nemanji Djurisicia na J-Blasie trybuny zawrzały. Nie obyło się oczywiście bez kontrowersyjnych zdaniem widowni decyzji sędziów – podgrzało to nieco atmosferę. Choć Czarni próbowali zniwelować stratę, niewiele to dawało – gospodarze umocnili się na kilkunastopunktowym prowadzeniu i nie zamierzali odpuszczać. Doskonale grał Djurisić, blokując na trzy minuty przed końcem śmiałego Kacpra Borowskiego. Słupszczanie nie byli już zdolni wygrać tego spotkania, tracąc na dwie minuty przed końcową syreną 21 punktów (!) – 84:63. Swoje punkty zdążył zdobyć nawet Marcel Ponitka. Mecz ostatecznie zakończył się rezultatem 91:68. Jest to piąte zwycięstwo Stelmetu w TBL, co jednocześnie umacnia drużynę mistrzów Polski na szczycie tabeli.
Stelmet BC Zielona Góra – Energa Czarni Słupsk 91:68 (20:17, 21:22, 27:14, 23:15)
Stelmet: Koszarek 18, Bost 14, Moldoveanu 12, Borovnjak 11, Djurisic 7, Reynolds 5, Hrycaniuk 5, Zamojski 5, Mateusz Ponitka 5, Marcel Ponitka 5, Gruszecki 4, Szewczyk 0.
Czarni: Campbell 12, Blassingame 11, Harper 9, Nix 8, Mokros 7, Mbodj 7, Cesnauskis 6, Borowski 3, Seweryn 3, Śnieg 2, Zywert 0.