Po kilkudniowym pobycie w Zielonej Górze, Akademicy z Koszalina nie mają powodów do radości. Przegrali dwa spotkania i ich draga do finału jest bardzo, bardzo długa. Po wtorkowym meczu rozmawialiśmy z Pawłem Leończykiem, który opowiedział o całej półfinałowej serii.
Przyjechaliście do Zielonej Góry, gdzie zdecydowanym faworytem był Stelmet, a jednak dzielnie walczyliście przez te dwa spotkania.
Paweł Leończyk: Naszym planem nie było postawić się rywalowi, ale wygrać przynajmniej jedno spotkanie. Wyszło tak, że się tylko postawiliśmy i walczyliśmy w tych meczach. Rywalizacja przenosi się do Koszalina i teraz mamy taki plan, aby wygrać dwa mecze u nas w domu.
Jak wyglądały z waszej strony końcówki tych spotkań? Dwukrotnie byliście blisko Stelmetu, jednak nie udało wam się ich dogonić.
Zabrakło po prostu czasu, aby móc dogonić Stelmet i myśleć o zwycięstwie.
Jak oceni Pan swoją postawę w tych dwóch spotkaniach w Zielonej Górze?
To teraz nie jest ważne jak zagrałem. Bez względu na to czy zagrałem dobrze czy źle, przegraliśmy, a w tym sporcie liczy się wynik całej drużyny, a nie indywidualności.
Co będzie Pana zdaniem kluczowe w pojedynkach w Koszalinie?
Wszystko. Począwszy od zaangażowania, walki, poprzez to, aby zrealizować plan jaki mamy z Arturem.
Jaki to plan?
Nie mogę zdradzić. To będzie zaskoczenie dla Stelmetu (obok stoi Artur Mielczarek i śmiejąc się mówi: „To ściśle tajne!”).
Dziękuję.
Dzięki. Jeszcze się tu zobaczymy!
Rozmawiała: Agata Zwolak