Już jutro karty zostaną odkryte. Dowiemy się, kto będzie pierwszym rywalem Stelmetu w fazie playoff. Zanim jednak decydująca część sezonu, czas rozegrać ostatnie spotkanie w „szóstkach”. Jak zaprezentuje się zielonogórska ekipa w starciu z PGE Turowem Zgorzelec?
Trzy dni temu nasz zespól pokonał na własnym parkiecie Energę Czarnych Słupsk i już jutro zamierza sięgnąć po kolejne zwycięstwo. Czy okaże się ono decydujące, dowiemy się dopiero po zakończeniu innych spotkań w ostatniej kolejce fazy 1-6. Sprawa jest prosta: jeśli Stelmet wygra, a Trefl ulegnie Enerdze Czarnym Słupsk, to zielonogórzanie zajmą drugie miejsce i w pierwszej rundzie playoff spotkają się z AZS-em Koszalin. W przeciwnym razie, nasza ekipa uplasuje się na trzeciej pozycji, a rywalem, który jako pierwszy spróbuje przeszkodzić w drodze do mistrzostwa będzie Asseco Prokom Gdynia albo Energa Czarni Słupsk.
W przypadku Turowa, sytuacja jest już jasna. Zespół ze Zgorzelca zapewnił sobie fotel lidera już dwie kolejki temu i na pewno, na początek playoffów zmierzy się z Polpharmą Starogard Gdański. Mimo wszystko, jutro z pewnością czeka nas ciekawe widowisko sportowe.
Każdy z pewnością zauważył, że pojedynki z Turowem rządzą się własnymi prawami. Emocje widać nie tylko na trybunach, ale także na parkiecie. Zaczęło się od ostatniej rundy playoff w zeszłym sezonie, kiedy drużyny ze Zgorzelca i Zielonej Góry walczyły o brązowy medal Tauron Basket Ligi. Do tego doszła w tym roku głośna sprawa z Piotrem Stelmachem, której chyba nie musimy nikomu przypominać.
Kibice z pewnością liczą na kolejny dobry mecz Quintona Hosley’a (fot. Aleksandra Krystians)
Odstawmy sentymenty na bok i przyjrzyjmy się dokładniej jutrzejszemu rywalowi. Wiele osób uważa, że jest to teraz najsilniejszy klub w Polsce i ciężko się z tym nie zgodzić. Zgorzelczanie mają bardzo silny skład, który składa się z wielu dobrych zawodników, którzy grają poukładaną i zgraną koszykówkę. Ciężko powiedzieć, jaki jest ich główny atut, ponieważ potrafią zarówno skutecznie prezentować się w ataku, jak i agresywnie bronić. Widać, że starty w lidze VTB pozwoliły im zebrać doświadczenie, które teraz wykorzystują w ligowych spotkaniach.
Jednym z liderów jest Michał Chyliński, który przejmuje na swoje barki obowiązek zdobywania punktów i wychodzi mu to z bardzo dobrym skutkiem, a szczególnie niebezpieczny jest na obwodzie. Nie można także zapominać o innych strzelcach w ekipie Turowa, między innymi o Ivanie Opacaku i Russellu Robinsonie. Silnych graczy można także znaleźć pod tablicami. Przykładem jest Ivan Zigeranović, który spisuje się świetnie przede wszystkim w obronie, a w ostatnim spotkaniu ze Stelmetem zanotował aż sześć bloków. O zbiórki skutecznie walczą także Aaron Cel i Damian Kulig, którzy dodatkowo są bardzo pomocni w ataku nie tylko pod koszem, lecz także na dystansie.
Powróćmy jeszcze na chwilę do Stelmetu, który jutro może wystąpić osłabiony. Pod znakiem zapytania stoją występy Dejana Borovnjaka i Zbigniewa Białka. Obaj skręcili sobie kostkę na wczorajszym treningu, lecz nie wiadomo jeszcze, na ile poważne są to kontuzje. Brak Serba może mieć duży wpływ na walkę pod tablicami, gdzie osamotniony będzie Oliver Stević. Jeżeli chodzi o Białka, to nie oszukujmy się, ale nie odgrywa w naszej ekipie na tyle ważnej roli, aby jego dyspozycja wpłynęła diametralnie na przebieg meczu. Ostateczna decyzja nie została jednak podjęta i możliwe, że dowiemy się dopiero jutro na hali, czy ta dwójka zawodników wspomoże zespół w starciu z Turowem.
W tym sezonie te dwie drużyny spotkały się trzykrotnie. Dwa razy na wyjeździe wygrywali koszykarze Stelmetu: 91:89 i 78:75, natomiast w hali CRS-u zdecydowanie lepszy okazał się Turów, który pokonał gospodarzy aż 99:84. Jakim wynikiem zakończy się jutrzejszy pojedynek i z kim nasza ekipa zagra w pierwszej rundzie fazy playoff? Początek spotkania o godzinie 15.00.
Agata Zwolak