Nastroje fanów zielonogórskiej koszykówki zdecydowanie się poprawiły, po tym jak Stelmet w dobrym stylu pokonał koszaliński AZS 91:79. Nie można jednak popadać w huraoptymizm – już w środę, 29 października, zielonogórzan czeka kolejny test. Do hali CRS z Czarnogóry przybywa Buducnost Podgorica, by w ramach trzeciej rundy Pucharu Europy zmierzyć się z wicemistrzami Polski.
Jak wiadomo, sytuacja Stelmetu w Eurocupie nie jest, mówiąc szczerze, pocieszająca. Po dwóch kolejkach europejskich rozgrywek podopieczni Andrzeja Adamka okupują ostatnie miejsce w grupie F. Lepszej okazji na koniec serii pt. „czerwona latarnia grupy” możemy już nie mieć. A jeśli realnie chcemy myśleć o wyjściu z grupy – trzeba zacząć wygrywać. Niestety, pojedynek z czarnogórskim mistrzem nie będzie łatwy. Mimo iż Podgorica legitymuje się takim samym bilansem, co klub z Winnego Grodu, jest to przeciwnik bardzo wymagający. Jak na razie Buducnost nie przegrał jeszcze spotkania w Lidze Adriatyckiej i tym samym jest jedynym – obok Crveny Zvezdy Belgrad – zespołem niepokonanym w tych rozgrywkach, z pięcioma zwycięstwami na koncie. Z kolei dotychczasowe porażki w Eurocupie były niewielkie i po wyrównanych, emocjonujących pojedynkach. Na co najmocniej trzeba uważać w trakcie spotkania z Czarnogórcami?
Niewątpliwym atutem drużyny znad Adriatyku jest kolektywność – w każdym spotkaniu aż pięciu graczy zdobywa średnio ponad 10 „oczek”. Co ciekawe, żaden z nich nie przekracza bariery dwunastu punktów. Do tego dochodzą inni, doświadczeni zawodnicy rodem z Bałkanów. Najmocniej trzeba uważać na Omara Cooka, byłego playmakera Lietuvosu Rytas Wilno, eksperta ds. asyst – notuje ich ponad 6 na mecz. Poza Cookiem niebezpieczni potrafią też być Suad Sehović, J.R Reynolds oraz Darko Planinić – to są postaci, które potrafią wziąć na siebie ciężar gry, gdy sytuacja tego wymaga.
Całe szczęście Stelmet jest w stanie godnie przeciwstawić się podgorickiej machinie. Jeśli znów zagramy tak zespołowo, jak to miało miejsce podczas meczu z AZS, zwycięstwo jest jak najbardziej realne. Ciągle wierzymy w przełamanie wyjątkowo złej passy Przemysława Zamojskiego, który porządnie „wstrzelić się” nie może od bardzo długiego czasu. Dobrze by było, żeby do drużyny dołączył już Adam Hrycaniuk – w meczu z Akademikami widać było braki jednego zawodnika do rotacji pod obręczami. Ponadto gracze trenera Adamka, w szczególności ci wysocy, muszą uważać na faule – problemy z tym elementem mieli ostatnio Daniel Johnson oraz Aaron Cel. Również dyspozycja tych graczy może mieć decydujące znaczenie.
Przed środowym meczem oczekiwania kibiców są spore, lecz nie ma co się dziwić – po takim spotkaniu, jakie w niedzielę mogliśmy na własne oczy zobaczyć, ciężko nie być optymistą i wymagać od drużyny podobnie skutecznej gry. Czy Stelmet ostatecznie sprosta zadaniu i pokona na własnym terenie Buducnost? Odpowiedź już jutro, po godzinie 18:00. Dla tych, którzy zostaną w domach, mamy dobre informacje – transmisja będzie dostępna na kanale TVP Sport od godziny 17:45. A po spotkaniu zaglądajcie do nas, gdzie jak zawsze będzie sporo materiałów pomeczowych.