Wczoraj poznaliśmy zwycięzcę tegorocznego memoriału Birgfellnera. Najlepsza okazała się Acea Virtus Rzym, która nie pozwoliła sobie na żadną porażkę. Dziś natomiast spotkały się dwie pokonane wcześniej drużyny, które walczyły o drugie miejsce. Ostatecznie Stelmet ograł Olimpię Lublanę 82:68.
Już od pierwszych minut można było zobaczyć bardziej zaangażowany i chętny do walki Stelmet. Zielonogórscy gracze prowadzili wyrównaną walkę i nie pozwalali wyjść gościom na wysokie prowadzenie. Problemem okazała się skuteczność. Nasi gracze wielokrotnie nie trafiali, nie tylko przy dobrej defensywie gości, ale także z otwartych pozycji rzutowych. Obie ekipy postawiły twarde warunki, a że nikt nie chciał odpuszczać, to oglądaliśmy wiele przewinień, a przez to rzutów osobistych, które także nie wychodziły naszym graczom najlepiej.
Druga partia gry przebiegała w podobny sposób. Gra toczyła się wyrównanie i żadna z drużyn nie pozwoliła sobie na dekoncentrację. Po pierwszych troszkę chaotycznych minutach, Stelmet pokazał to, na co już dawno liczyliśmy. Były „trójki”, bloki, asysty, wsady. Akcje Chrisitana Eyengi czy Craiga Brackinsa pobudziły kibiców, którzy nielicznie stawili się dziś w hali CRS-u. Z bardzo dobrej strony pokazał się także Łukasz Koszarek. Nowy kapitan Stelmetu nie tylko dobrze krył gości i celnie rzucał, ale także dobrze dzielił się piłką z kolegami. Druga połowa zakończyła się skromnym prowadzeniem Stelmetu 41:38.
Po przerwie Stelmet kontynuował swoją świetną grę. Nie dość, że dalej nie miał problemów z ofensywą, to jeszcze poprawił swoją obronę, dzięki czemu kilkakrotnie rywale tracili piłkę czy popełniali błąd 24 sekund. Kiedy przewaga gospodarzy osiągnęła już ponad 10 „oczek”, do drużyny wdarła się chwila rozluźnienia. Od razu wykorzystała to Olimpia i szybko zdobyła łatwe punkty. Mihailo Uvalin był zmuszony wziąć czas, który dobrze podziałał na naszych zawodników. Powróciła agresja i walka.
Ostatnią kwartę zielonogórzanie rozpoczęli bez energii, jednak długo nie musieliśmy czekać na ich poprawę. Po paru przespanych akcjach, znowu zobaczyliśmy walczących zielonogórzan. Co prawda końcówka nie była emocjonująca i ze względu na to, że wynik był już znany, obydwie ekipy lekko spuściły z tonu. Stelmet bez problemów pokonał Olimpię Lublanę i zajął drugie miejsce w tegorocznym memoriale Birgfellnera.
Najbardziej cieszy fakt, że zobaczyliśmy potencjał zielonogórzan. Przede wszystkim po raz pierwszy w hali CRS-u zespół pod wodzą Mihailo Uvalina pokazał, że robi postępy w grze w defensywie. Dodatkowo po piątkowym, chaotycznym meczu, dzisiaj koszykarze udowodnili jak wiele zagrywek poznali na treningach. Nie bądźmy jedna hurraoptymistami. Przed naszą drużyną jeszcze wiele pracy, ale jest już coraz lepiej. Po spotkaniu z Olimpią Lublaną można pozytywnie patrzeć w przyszłość.
Stelmet Zielona Góra – Olimpia Lublana 82:68 (19:25, 22:13, 22:18, 19:12)
Punkty dla Stelmetu zdobyli: Aaron Cel 2, Russell Robinson 5, Kamil Chanas 0, Adam Hrycaniuk 10, Christian Eyenga 18, Maciej Kucharek 0, Craig Brackins 10, Marcin Sroka 10, R.T. Guinn 6, Przemysław Zamojski 9, Łukasz Koszarek 12.
Punkty dla Olimpii zdobyli: Cedric Jackson 9, Luka Rupnik 9, Paolo Marinelli 0, Nebosja Joksimovic 4, Jaka Brodnik 3, Sasu Salin 2, Deividas Gailius 12, Drazen Bubnic 0, Alen Omic 10, Kodi Augustus 5, Dragisa Drobnjak 4, Alex Stepheson 10.