Przeprawa Stelmetu w Atenach różami nie była usłana. Co gorsza, zespół mistrza Polski nie ma zbyt wiele czasu na odpoczynek – już w niedzielę musi zmierzyć się w Lublinie z tamtejszym Startem. Jak wypadnie drużyna z Zielonej Góry po wyczerpującej podróży w spotkaniu z ligowym chłopcem do bicia?
Z całym szacunkiem do drużyny lubelskiej – nie mają zbyt wiele do powiedzenia w tym sezonie. W poprzednim również nie pokazali niczego ciekawego. Aż dziwić się można, że tak długo na ławce trenerskiej wysiedział Paweł Turkiewicz – po świetnym sezonie z WKK Wrocław sprzed dwóch lat, przyjechał do Lublina jako wizjoner, mianowany na tego, który powiedzie młodą, ambitną drużynę z Lubelszczyzny do czołówki ligi. Rzeczywistość szybko zweryfikowała ambicje Startu – odległa pozycja rok temu i bilans 2-8 w aktualnych rozgrywkach pokazują, że do chociażby środka tabeli polskiej ligi lublinianom daleko. Co prawda prezes Pelczar próbuje rozwijać swoją sportową organizację, brak dostatecznego zaplecza finansowego nie pozwoli na przeskoczenie pewnego poziomu…
W tym sezonie ponownie oparto zespół na Polakach – młodych oraz ogranych na parkietach pierwszo- i drugoligowych. Na uwagę zasługuje Jan Grzeliński, który wrócił po roku w NCAA z powrotem do Polski. Również weterani – Grzegorz Małecki i Marcin Salomonik – mogą być groźni pod wieloma względami. Pozostali gracze nie powalają; nie są również szerzej znani przeciętnemu zjadaczowi chleba obserwującego polską koszykówkę. Standardowo poziom drużyny ciągną w górę przybysze spoza Polski – tercet Rob Poole-Igor Czumakow-Nick Kellogg walczy o dobre imię Lublina w Tauron Basket Lidze.
Jak zachowa się Start przeciwko drużynie mistrza Polski? Czy zielonogórzanie wytrzymają obciążenia związane z podróżami oraz zmęczeniem i pokażą gospodarzom pojedynku, gdzie ich miejsce w szeregu? Dowiemy się tego jutro o godzinie 18:00….