Stelmet przegrał z Galatasaray Stambuł 75:78. Faktycznie, nasza ekipa po raz kolejny została pokonana w Europie, jednak dzisiaj stworzyła niezapomniane widowisko na wysokim poziomie. Dosięgnięcie Turków było bardzo blisko. Ważniejsze jest jednak to, że dzisiaj zielonogórzanie udowodnili, że żaden rywal nie jest im straszny.
Mecz rozpoczął się od dwóch „oczek” Vladimira Dragicevicia, który po zbiórce w ataku, bez problemów trafił do kosza. Odpowiedź gości była natychmiastowa. Następnie obie ekipy prowadziły wyrównaną walkę. Łatwo można było zauważyć, że zarówno zielonogórscy jak i tureccy koszykarze postawili na agresywną obronę. Każdą akcję gospodarzy, Galatasaray ripostował skutecznymi rzutami. Efektem tego był wynik ,który przez większość kwarty był bliski remisu. W Stelmecie lepiej funkcjonowała gra pod koszem, gdzie Dragicević z pomocą Christiana Eyengi i Craiga Brackinsa nie tylko potrafili zdobyć ważne punkty, ale zebrać piłkę na obu tablicach. Pierwsza część spotkania zakończyła się wynikiem 22:25.
Po krótkiej przerwie Stelmet wyszedł na parkiet jakby zmęczony pierwszą partią meczu. Nikt nie zamierzał się poddawać, jednak goście sprawiali coraz więcej problemów naszej ekipie. Na szczęście zielonogórzanie nie pozwolili rywalowi wypracowanie większej przewagi, a dwukrotnie pomógł w trudnych momentach Erving Walker, który najpierw trafił z dystansu, a następnie z kontrataku. Pod koniec kwarty tureckiego zespołu nie dało się zatrzymać i wyszli na 10 punktowe prowadzenie. Na koniec kwarty, na obwodzie nie pomylił się Craig Brackins, dzięki czemu pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 36:43.
Łukasz Koszarek nie uląkł się słynnego Carlosa Arroyo (fot. Aleksandra Krystians)
Trzecią kwartę Stelmet rozpoczął bardzo słabo, natomiast Galatasaray od razu wykorzystał swoje atuty i bez problemów powiększył przewagę do kilkunastu punktów. Złą passę zielonogórzan przełamał Vladimir Dragicević, a następnie „trójki” trafili Craig Brackins i Łukasz Koszarek. Szybko obudziła się zielonogórska publiczność. Wynik ponownie był na styku. Po szybkiej i agresywnej grze, nasza drużyna miała słabszy moment, kiedy popełniała więcej błędów. Galatasaray ponownie odskoczyło, jednak nie na tyle, aby tej przewagi nie dało się zniwelować. Trzecia część meczu zakończyła się wynikiem 52:61.
Tak jak wszyscy się spodziewaliśmy, ostatnia kwarta była najgorętsza. Zaczęła się od punktów Stelmetu, który powoli nadrabiał straty. W pewnym momencie zbliżył się już na dwa punkty. Emocje sięgały zenitu, a rywal czyhał na najmniejszy błąd. Za pięć przewinień, parkiet musiał opuścić Christian Eyenga. Niesamowity był po raz kolejny Przemysław Zamojski, który w ważnych momentach trafiał z dystansu. Jednak Galatasaray cały czas pozostawał na prowadzeniu i mimo dobrej obrony gospodarzy, grali skutecznie w ataku. Poza Zamojskim, na obwodzie punktował Erving Walker. To właśnie amerykański rozgrywający, dzięki celnym rzutom osobistym wyprowadził Stelmet na jednopunktowe prowadzenie. O czas szybko poprosił trener Galatasaray, Ergin Ataman. Ostatnie akcje były bardzo nerwowe i każdy za wszelką cenę chciał zdobywać punkty na wagę złota. Ostatnia akcja Stelmetu mogła poprowadzić nas do drugiego sensacyjnego zwycięstwa. Niestety nie udało się i Stelmet przegrał dzisiejsze spotkanie z Galatasaray Stambuł 75:78.
Mimo wszystko wynik jest mało istotny. Dziś w hali CRS-u zobaczyliśmy mecz, który pokazał nam, za co kochamy koszykówkę. Obejrzeliśmy mecz na najwyższym europejskim poziomie, nie zabrakło także emocji do samego końca. Obydwie ekipy walczyły na sto procent swoich możliwości, nikt nie odpuszczał, co sprawiło, że dzisiejsze widowisko był naprawdę pasjonujące. Choć Stelmet przegrał trzecie spotkanie w Eurolidze, to pokazał, że jest w stanie walczyć z europejską czołówką i zaprezentował się naprawdę z bardzo dobrej strony.
Przed naszą ekipą jeszcze wiele spotkań zarówno w polskiej lidze jak i na arenie międzynarodowej. Miejmy nadzieję, że jeszcze nie raz będziemy mieli okazję oglądać nasz zespół w takich meczach, jak ten dzisiejszy.
Stelmet Zielona Góra – Galatasaray Liv Hospital Stambuł 75:78 (22:25, 14:18, 16:18, 23:17)
Stelmet: Erving Walker 17, David Barlow 0, Adam Hrycaniuk 0, Christian Eyenga 8, Vladimir Dragicević 13, Maciej Kucharek 2, Craig Brackins 10, Marcin Sroka 0, Przemysław Zamojski 17, Łukasz Koszarek 8.
Galatasaray: Zoran Erceg 7, Jamont Gordon 10, Huseyin Koksal 0, Pops Mensah-Bonsu 15, Milan Macvan 2, Carlos Arroyo 11, Sinan Guler 5, Ender Arslan 0, Erwin Dudley 21, Henry Domercant 7.