Niestety nie udało się udało się zakończyć półfinałowej serii w Sopocie. Do rozstrzygnięcia drugiego finalisty potrzebne będzie piąte spotkanie, które czeka nas już jutro o godzinie 20.00 w Zielonej Górze. Czy Stelmet zdoła pokonać Trefl?
Czwartkowe spotkanie rozczarowało chyba każdego zielonogórskiego kibica. Nasz zespół, po tym, jak zaprezentował się ze świetnej strony we wtorek, w pierwszym wyjazdowym meczu, pokonując gospodarzy aż 94:69, dwa dni później pokazał zdecydowanie słabszą grę, która nie pozwoliła na odniesienie kolejnego zwycięstwa. Stelmet nie był już tak skuteczny, dodatkowo nie kontynuował agresywnej obrony. Ostatecznie zielonogórzanie przegrali 57:71.
Piąte starcie czeka nas już jutro. Czego możemy się spodziewać po obydwu zespołach? Na pewno ogromnej walki. Zarówno Stelmet jak i Trefl, od finału Tauron Basket Ligi dzieli jedno zwycięstwo. Sopocianie po ostatniej wygranej wiedzą, że nie są bez szans, a wręcz przeciwnie, jeśli zaprezentują się ze swojej najlepszej strony, mogą wywalczyć awans. W Treflu, plan minimum został wykonany – podopieczni Dariusa Maskoliunasa znaleźli się w najlepszej czwórce ekstraklasy. Jeśli jutro przegrają, nikt nie będzie miał do nich pretensji. Dzięki temu sopoccy zawodnicy będą grać z mniejszą presją, jednak cały czas z równie wielką determinacją.
Inaczej wygląda to w sytuacji Stelmetu. Po zeszłorocznym mistrzostwie, włodarze klubu zapowiadali powtórkę w tym sezonie. Na każdym kroku działacze i zawodnicy podkreślają, że chcą zdobyć tytuł mistrza Polski. Teraz, jeśli nie uda się awansować do finału, będzie można mówić o rozczarowaniu. O ile koszykarze Trefla mogą, tak Stelmet po prostu musi.
Zadanie nie będzie jednak proste. Patrząc na formę naszych koszykarzy ciężko przewidzieć, jak mogą zagrać jutro. Jednego dnia widzimy zespół, grający zespołowo, stawiający twardą ofensywę a do tego aktywny w ataku. Parę dni później nagle oglądamy więcej chaosu i błędów niż poukładanej i skutecznej koszykówki. Jutro dodatkowo zielonogórzanie będą musieli wystąpić bez Vladimira Dragicevicia, który został zawieszony na jeden mecz, za uderzenie piłką w twarz Simasa Buterleviciusa.
Jutrzejszy pojedynek z pewnością będzie bardzo trudny dla obu ekip. Która wyjdzie z niego zwycięsko i dołączy do PGE Turowa Zgorzelec w finale? Przekonamy się już jutro od godziny 20.00.