Już jutro, 31 stycznia, w hali Centrum Rekreacyjno-Sportowego, kolejny wielki pojedynek. 20 dni po starciu ze zgorzeleckim Turowem, do Winnego Grodu zawita następna drużyna ze ścisłej czołówki – tym razem będzie to wrocławski WKS Śląsk.
Jak Wrocławianie zaprezentują się w CRS? (fot. Aleksandra Krystians)
Stworzony w tym sezonie zespół ze stolicy Dolnego Śląska to podstawa do powrotu dawnego blasku wrocławskiej koszykówki. Siedemnastokrotni mistrzowie Polski już od kilku lat poważnie myślą o istnym odrodzeniu sentencji „Cała Polska w cieniu Śląska”. W pierwszej rundzie rozgrywek wiele wskazywało, iż już w tegorocznej edycji może tak nastąpić – przez bardzo długi czas WKS był jedną obok PGE Turowa niepokonaną drużyną w TBL. Z czasem jednak ujawniało się zmęczenie, a za tym szły również porażki.
Obecnie wrocławianie znów powrócili do doskonałej dyspozycji sprzed kilku miesięcy. Mogą to zawdzięczać zarówno ostatnim wzmocnieniom w postaci Łukasza Wiśniewskiego oraz Serba Vuka Radivojevicia, jak i świetnemu zgraniu dotychczasowego teamu. Ekipę Emila Rajkovicia szczęśliwie omijają poważniejsze kontuzje czy duże rotacje składu. Co prawda pożegnano się z Kanadyjczykiem Murphym Burnatowskim i doskonale znanym Mantasem Cesnauskisem, lecz obaj od początku sezonu nie stanowili o sile drużyny. Świetnie sprawują się za to pozostali gracze Wojskowych: swoją robotę wykonuje goszczący już trzeci z rzędu rok w Polsce Roderick Trice, na pozycji numer jeden pewnie radzi sobie Robert Skibniewski, formację podkoszową na tle ligi wyróżnia Aleksandar Mladenović, a obwód błyszczy dzięki grze Denisa Ikowlewa i wspomnianego duetu Radivojević-Wiśniewski. Do tego szereg doświadczonych zawodników (Lawrence Kinnard, Robert Tomaszek czy Michał Gabiński) i Śląsk można słusznie uznać za kompletny, świetnie zbilansowany zespół.
Mimo tak pokaźnych komplementów dla WKS-u, Stelmet wcale nie jest na straconej pozycji. Poza ogromnym potencjałem drużyny, który uwidacznia się z tygodnia na tydzień pod skrzydłami Saso Filipovskiego, za wicemistrzami Polski przemawia argument w postaci własnej, niezdobytej dotychczas „Twierdzy CRS”. Nie wolno zapominać też o najnowszym nabytku, Jure Laliciu. 28-latek rodem z Chorwacji ma papiery na granie, rzecz jedynie w tym, aby jak najszybciej pokazał to i udowodnił w TBL.
Hit pomiędzy Stelmetem a WKS Śląskiem już jutro, w sobotę 31 stycznia, od godziny 17:00. Wspierajmy naszych i wyruszajmy na obiekt przy Sulechowskiej 41!