Choć pierwsza połowa niemal całkowicie należała do mistrzów Polski, nie udało się utrzymać dobrej dyspozycji. MKS Dąbrowa Górnicza zagonił w róg Zastalowców i rozpracował ich doszczętnie w ostatnich minutach. Przegrywamy 77:83, na własne życzenie.
Wynik spotkania otworzył Nemanja Djurisić – Czarnogórzec popisał się wzorcową akcją 2+ w kontrataku. Skrzydłowy zespołu trzymał wynik (trafił trójkę), zaś MKS miał ogromne kłopoty w defensywie. W ciągu zaledwie dwóch i pół minuty Dąbrowa zanotowała aż sześć fauli, w tym dwa autorstwa Jakuba Parzeńskiego. Przełamania dokonał dopiero rezerwowy MKS-u, Kendall Gray (8:2). Po szybkim objęciu prowadzenia zielonogórzanie mocno spuścili z tonu – cztery akcje z rzędu nie zakończyły się punktami. Dopiero dwójkowe granie Armani Moore – Karol Gruszecki powiększyło dorobek gości (11:4). Dobre pole do popisu dostał również Julian Vaughn, na którego konstruowano wiele akcji zespołu – dzięki temu center Zastalu miał na swoim koncie pięć punktów w połowie kwarty. Doskonale czuł się na parkiecie Łukasz Koszarek, który rozpieszczał kibiców świetnymi asystami (m.in. na efektowny alley-oop z faulem do Vaughna). Współpraca mistrzów Polski miała swoje odzwierciedlenie w wyniku – goście prowadzili 17:7, a po trójce Przemysława Zamojskiego 20:10. Gospodarze nie odpuszczali i drobnymi krokami zbliżali się do mistrzów Polski. Główna zasługa leżała w grze Kerrona Johnsona i Gray’a (19:23). Na tym zakończyła się passa dąbrowian, bowiem swoje dwie minuty rozgrywał Zamojski – kolejny rzut zza łuku i dwa wolne dały Zastalowi prowadzenie 28:19 po pierwszej kwarcie.
W drugiej części meczu MKS ruszył do zdecydowanej ofensywy – cztery szybkie punkty i przechwyt pozwoliły Dąbrowie na nadrobienie części strat (23:28). Na szczęście na parkiecie dalej pozostawał Zamojski (31:23), skutecznie operując z dystansu. Wciąż jednak nie było spójnej, solidnej gry – trener Artur Gronek poprosił o czas tuż po kolejnej udanej akcji MKS-u (33:27).
Zielonogórzanie odbili się od dna, głównie dzięki dobrej współpracy wysokich (Vaughn, Djurisić). Po rzucie wolnym Koszarka było znów stabilnie – 39:29. Wtedy z kolei nie wytrzymał Drażen Anzulović, trener MKS-u – poprosił o przerwę. Zastal dominował nie tylko w trumnie – również zza łuku całkowicie panowali goście (60% skuteczności rzutów za trzy). Niemoc dąbrowian z dystansu przełamał dopiero Przemysław Szymański na minutę do końca pierwszej połowy (!). Nie zmieniło to za wiele – Zastal wygrywał do przerwy 42:35, a 14 punktów miał już na swoim koncie Zamojski.
Po przerwie niewiele zmieniło się w stosunku do pierwszej połowy. Zastal stabilnie utrzymywał kilkupunktową przewagę (48:41). Gorąco pod nogami zielonogórzan zrobiło się jednak po trójce Witalija Kowalenki (48:44) w połowie kwarty – coach Gronek wziął timeout. Reakcja szkoleniowca nie zatrzymała zaciekle atakujący MKS. Gospodarze wyszli na prowadzenie po dobitce Jeremiaha Wilsona (50:48). Zza łuku trafił co prawda Djurisić, jednak Dąbrowa była niebezpiecznie blisko – rozgorzała walka kosz za kosz. Kluczowe role mieli odgrywać zmiennicy – do zdobywania punktów w końcu włączył się Thomas Kelati, a w obronie wysiłek spoczął na Igorze Zajcewie. Po drugiej stronie z kolei tytaniczną pracą wykazywał się Witalij Kowalenko – Ukrainiec z polskim paszportem wziął na siebie główny ciężar gry, a jego rzut dał gospodarzom kolejne prowadzenie (56:54). Ostatecznie trzecia kwarta została przez Zastal przegrana aż 13:23, a na ławkę mistrzowie Polski schodzili z wynikiem 55:58…
W ostatniej części meczu znów lepiej zaczęli gospodarze. Gra Wilsona i Rodericka Trice’a zdominowała czwartą kwartę w jej początkowym stadium. Dodatkowo do Amerykanów podłączył się Piotr Pamuła. Było źle, bowiem MKS prowadził już 65:57. Mistrzom Polski brakowało stanowczości, opanowania i bojowo nastawionego lidera. W kluczowych momentach zielonogórzanie mylili się – piłki nie docierały do zawodników, a Julian Vaughn w sytuacji jeden na jeden popełnił błąd kroków. Na szczęście na parkiecie pozostawali James Florence i Karol Gruszecki – ich punkty zmniejszyły stratę do zaledwie punkta (64:65) – trener Anzulović reagował przerwą na żądanie.
Zimną krew zachowywał Florence, nawet wtedy, kiedy brakowało jej Łukaszowi Koszarkowi. Mimo to mecz pozostawał na styku – punkty Pamuły dla MKS-u dały gospodarzom meczu przewagę 73:71. Z rzutów wolnych szansę na wyrównanie miał Adam Hrycaniuk, ale trafił tylko jeden rzut (73:72). Pod koszami straszył zaś Wilson z ekipy Dąbrowy – na półtorej minuty do końca jego zdobycz mocno zagrażała zwycięstwu Stelmetu BC (75:72). Późniejsze akcje nic nie zmieniły – Zastal dalej tracił trzy ‚oczka” (77:74). Mistrzów Polski pogrążyły ostatnie akcje w postaci nietrafionych rzutów i braku zastawienia tablicy. Meczu, który był już niemal wygrany, nie udało się odzyskać…
Statystyki wkrótce…
MKS Dąbrowa Górnicza – Stelmet BC Zielona Góra 83:77 (19:28, 16:14, 23:13, 25:22)
MKS:
Stelmet: