Rozpoczynamy cykl pt. „Mistrzowie pod lupą” poświęcony mistrzowskiej drużynie Stelmetu Zielona Góra. Postaramy się przypomnieć Wam najciekawsze fakty związanie z każdym z bohaterów „złotej” zielonogórskiej ekipy. Premierowy tekst cyklu poświęcamy trenerowi Mihailo Uvalinowi.
Mihailo Uvalin (fot. Aleksandra Krystians)
Zmiana oblicza zielonogórskiej koszykówki
Serbski szkoleniowiec zasilił klub z Winnego Grodu w połowie sezonu 2011/2012. Kiedy dumnym i pewnym krokiem wchodził do sali, w której odbywała się jego pierwsza konferencja prasowa w Zielonej Górze, wiedzieliśmy już, że zawsze będzie chciał mieć ostatnie słowo w kluczowych dla drużyny decyzjach. Skończyła się demokracja, a rozpoczęły się rządy silnej ręki. Tak sobie to wszystko poukładał, że udało mu się doprowadzić swój zespół do brązowego medalu poprzednich rozgrywek. Nie wszystko nam się podobało, bo rotacja zawodników za mała, bo Kuba Dłoniak został praktycznie odsunięty od składu, kibice pokochali Uvalina, ale była to taka miłość na kredyt z wysokim ryzykiem. Jednak to właśnie Serb dał naszemu klubowi pierwszy powiew profesjonalizmu i znajomości z ludźmi pociągającymi za sznurki w europejskiej koszykówce. Został za to nagrodzony przedłużeniem kontraktu na kolejne dwa sezony i ogromnym zaufaniem prezesa Janusza Jasińskiego.
Presja, presja i jeszcze raz presja
Taki przekaz miały prawie wszystkie wypowiedzi trenera Uvalina w pierwszej części sezonu 2012/2013. Po, wydawało się, świetnych transferach klubu i pozyskaniu sponsora tytularnego, kibice i obserwatorzy skazywali ten zespół na co najmniej finał polskich rozgrywek. Każda porażka Stelmetu w PLK bolała kibiców bardziej niż to było wcześniej. Fani mieli wątpliwości czy gra na dwóch frontach – polska liga i Eurocup – nie przerasta serbskiego szkoleniowca. Nie pomogły zwycięstwa na arenie międzynarodowej, Stelmet miał wygrywać w lidze wszystko i basta! Ale nie tylko porażki poniesione po bardzo złej grze (m.in. z Rosą Radom czy Polpharmą Starogard Gdański) nie podobały się kibicom. Wszyscy już mieli dość ciągłego tłumaczenia niepowodzeń drużyny „presją”, która miała być na niego wywierana. I te ciągłe dyskusje z sędziami… Chciało się rzec: Trenerze, skończmy już z tą presją i gadulstwem i zacznijmy wreszcie grać!
Zawsze postawi na swoim
Mihailo Uvalin na forach internetowych „zwalniany” był wielokrotnie. Zaczęły powstawać o nim żarty, pokpiwano z niego, ale pora w końcu mówić o faktach. Stelmet pod jego wodzą znalazł się w TOP 16 Eurocupu w swoim debiutanckim sezonie na arenie międzynarodowej, a polską ligę zielonogórskiej ekipie udało się wygrać po raz pierwszy w historii. Czy to mało? Więcej w ostatnim sezonie osiągnąć nie mogliśmy. W nadchodzących rozgrywkach pewnie znowu będzie krytykowany przez „otoczenie”, ale jemu to chyba nie przeszkadza, może on musi cały czas coś komuś udowadniać? Może motywuje go to do coraz lepszej pracy? Nieważne, trenera Uvalina nikt bronić nie musi, on broni się sam – wynikami i zawsze i tak postawi na swoim.
Cytat sezonu: Zdrajca nie może być nigdy bohaterem. Wiecie, co się robi na wojnie z dezerterami.
To wypowiedź na temat pamiętnego odejścia Piotra Stelmacha do Turowa Zgorzelec. Ale się wtedy działo! Słowa co najmniej kontrowersyjne i z pewnością zapamiętamy je na długo. Na szczęście to, czego dokonał ze Stelmetem pozwala nam przymknąć oko na takie wypowiedzi, choć popularności mu na pewno nie przysparzają.
Kacper Pupin