Przed dzisiejszym spotkaniu po cichu liczyliśmy, że będziemy mogli świętować upragniony złoty medal. W meczu, z minuty, na minutę te marzenia stawały się coraz bardziej realne. Ostatni w tym sezonie mecz Tauron Basket Ligi zakończył się wynikiem 87:78.
Na trybunach ponownie zebrał się komplet kibiców i ponownie swoim głośnym dopingiem pomógł sięgnąć Stelmetowi po czwarte zwycięstwo nad PGE Turowem Zgorzelec. Od pierwszej minuty ciężko było usłyszeć nawet własne myśli, a na hali zapadała cisza, tylko przy trafionych „trójkach” gości. Natomiast na parkiecie odgrywała się najważniejsza walka.
Mecz lepiej zaczął Turów, który nie miał problemów z grą ofensywną. Zgorzelczanie mimo agresywnej obrony Stelmetu potrafili zdobywać punkty i dzięki temu wyszli na kilkupunktowe prowadzenie. Nie musieliśmy długo czekać na odpowiedź gospodarzy, którzy po chwili zaczęli gonić Turów. Świetnie od pierwszych minut zaprezentował się Quinton Hosley, który na koniec został nagrodzony tytułem MVP finałów. Amerykanin jak najbardziej zasłużenie dostał tę nagrodę. W fazie play-off nie miał sobie równych i grał na najwyższym poziomie zarówno w ataku jak i w obronie. Wracając do meczu, pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 28:24 na korzyść zielonogórzan.
Druga część spotkania była jeszcze lepsza w wykonaniu naszych koszykarzy. Zobaczyliśmy zgraną ekipę, która nie pozostawia szans rywalowi. Każdy z graczy dołożył coś od siebie, zaczynając od Waltera Hodge’a, poprzez Olivera Stevicia, a kończąc na Zbigniewie Białku, który zapisał dzisiaj na swoim koncie dwa „oczka”. Do przerwy Stelmet prowadził 55:44.
Druga połowa meczu nie była już tak świetna patrząc na aspekty czysto sportowe. Stelmet zaczął popełniać proste błędy. Złe podania, straty, kroki, nieprzemyślane rzuty, chaotyczna gra. Na szczęście Turów nie potrafił tego wykorzystać, który wyszedł z szatni chyba już ze świadomością, że złota w tym sezonie nie zdobędzie. Ta partia meczu zakończyła się wynikiem 72:62 i chyba nikt już nie wierzył, że losy spotkania mogą się jeszcze odwrócić.
W ostatniej odsłonie za wiele się nie zmieniło. Stelmet kontrolował przebieg gry, a do ekipy Turowa wdarła się duża nerwowość. Faule i próby nadrobienia strat nie przyniosły jednak pożądanych efektów i zwycięstwo odniosła drużyna, która po prostu była lepsza.
Punkty dla Stelmetu zdobyli: Oliver Stević 14, Quinton Hosley 22, Walter Hodge 16, Mantas Cesnauskis 5, Marcin Sroka 2, Zbigniew Białek 2, Dejan Borovnjak 13, Łukasz Koszarek 13.
Punkty dla PGE Turowa zdobyli: Aaron Cel 13, Damian Kulig 3, Michał Chyliński 16, Russell Robinson 22, Piotr Stelmach 3, Djordje Micić 7, David Jackson 5, Ivan Zigeranović 9.
Na podsumowania całego sezonu jeszcze przyjdzie czas, ale w tej chwili można powiedzieć, że od kilku tygodni zielonogórska ekipa nie była najlepszym klubem w Polsce. Prezentowała zespołową koszykówkę, dobrze broniła, a także potrafiła zdobyć punkty z każdej pozycji. Piękniejszego zakończenia sezonu chyba nie mogliśmy sobie wyobrazić!
Agata Zwolak