W niedzielę Stelmet zmierzy się w pierwszym meczu ćwierćfinałów playoff z Energą Czarnymi Słupsk. O naszego rywala, a także o status Dejana Borovnjaka i Zbigniewa Białka zapytaliśmy wczoraj trenera Mihailo Uvalina.

Mihailo Uvalin i Quinton Hosley (fot. Aleksandra Krystians)

Jak się przygotowujecie na mecze z Energą Czarnymi Słupsk?

Mihailo Uvalin: Dzisiaj był pierwszy trening od czasu meczu z Turowem. Daliśmy naszym zawodnikom czas na regenerację, na to by mogli skoncentrować się przed tymi meczami. Jesteśmy w ćwierćfinałach, startujemy z trzeciego miejsca i jesteśmy gotowi by grać. W niedzielę jeżeli będziemy dobrze skoncentrowani, to wygrywając dobrze wejdziemy w serię i będziemy w dobrych nastrojach oraz w dobrej formie czekać na następne mecze, które oczywiście będą trudne.

Wygraliśmy z Energą w tym sezonie wszystkie cztery spotkania. Czy drużyna czuje się z tym komfortowo?

Nie obchodzi mnie to bo to już nie istotne, to co miało miejsce przed playoffami nie ma żadnego powiązania z następnymi meczami. Możesz z kimś wygrać i 25 razy ale to jest nowy rozdział i wszystko zaczynamy od początku. Oczywiście to dobrze o nas świadczy że wygraliśmy wszystkie spotkania z Energą w tym sezonie. To pokazuje, że wiemy jak z nimi grać, że możemy ich pokonać u siebie jak i na wyjeździe. Analizowanie całej sytuacji jest ważne,  ale z drugiej strony to powinno być dla nas ostrzeżenie, że nie zawsze świeci słońce a po słońcu zawsze spada deszcz, nie chcemy by ten deszcz spadł. Chcemy go zatrzymać

Co z Białkiem i Borovnjakiem? Czy już wyleczyli kontuzje?

Ciężko powiedzieć, wciąż nie trenują, musimy poczekać jeszcze kilka dni by być pewnym. Nie będziemy do końca pewni w jakiej formie będą podczas meczu, ale z dnia na dzień czują się coraz lepiej.

Ma pan plan B w przypadku gdyby oboje byli nieobecni na meczu?

Nie, nie mam planu B. Możemy grać zawodnikami, którymi mamy. Możemy próbować innej rotacji. To prawda że brakuje nam Dejana i Zbyszka, zwłaszcza Dejana, bo na jego pozycję mamy problem z równie dobrym zastępstwem

Rozmawiał: Denis Marciniak