Jednym z ojców wczorajszego zwycięstwa Trefla nad Stelmetem był Michał Michalak. 19-latek rzucił 14 punktów a do tego miał 11 zbiórek. Po spotkaniu poprosiliśmy go o komentarz.
Michalak w walce z graczami Stelmetu (fot. Aleksandra Krystians)
Przez pierwsze trzy kwarty prowadziliście w miarę wyrównaną grę ze Stelmetem, a w czwartej kwarcie wyraźnie zdominowaliście parkiet. Z czego to wynikało?
Michał Michalak: Stelmet to bardzo silna drużyna, więc wiedzieliśmy, że będzie bardzo ciężki mecz i wynik będzie na styku. Mecz od początku był zacięty i toczył się punkt za punkt. W czwartej kwarcie udało nam się trochę odskoczyć i dzięki agresywnej obronie odrobiliśmy straty i przejęliśmy końcówkę. Nie pozwoliliśmy się już dogonić i wygraliśmy ten mecz.
Zaskoczył was w jakiś elementach Stelmet czy spodziewaliście się właśnie takiego meczu?
Nie mieliśmy za dużego skautingu przed meczem, oglądaliśmy jedynie mecze przedsezonowe, a wiadomo, że one zdecydowanie różnią się od meczów o stawkę. Wiedzieliśmy, że Stelmet ma bardzo silnych zawodników, którzy będą grać w Eurolidze, ale nie przestraszyliśmy się tego i podeszliśmy do tego spotkania z nastawieniem, żeby wygrać. Udało nam się wywalczyć to zwycięstwo ciężką, agresywną grą w obronie, a dzięki temu atak sam przyszedł.
Jakie są atuty Trefla w tym sezonie?
Mamy wyrównaną, zgraną drużynę z dobrymi zawodnikami. Na każdej pozycji potrafimy zagrozić przeciwnikom. Naszym atutem będzie kolektyw. Każdy zawsze będzie dawał coś od siebie i będziemy agresywnie walczyć w każdym spotkaniu.
Myśli Pan, że ten mecz będzie miał wpływ na ligowy pojedynek, kiedy ponownie te dwie ekipy zmierzą się za niespełna dwa tygodnie w hali CRS-u?
Dzisiaj wygraliśmy Superpuchar, a następnym razem jak przyjedziemy do Zielonej Góry, już nie będzie miało żadnego znaczenia. Będziemy musieli zaczynać od początku, walczyć o zwycięstwa w ligowych spotkaniach. Superpuchar jest tu i teraz, a zaraz zaczyna się liga, także zapomnimy już o tym zwycięstwie.
Dziękuję.
Dziękuję.
Rozmawiała: Agata Zwolak