Przekonująco i w dobrym stylu Zastalowcy pokonali beniaminka PLK, Miasto Szkła Krosno. Zielonogórzanie wygrali aż 87:72 i przełamali się po trzech dotkliwych porażkach z rzędu.
Szybko od punktów rozpoczęli gospodarze – dobre podanie na półdystans wykorzystał Łukasz Koszarek. Zastalowcy pozytywnie zaskakiwali błyskotliwym widzeniem pola i dzieleniem się piłką. Kolejne akcje, kończone rzutami zza łuku, przyniosły ośmiopunktowe prowadzenie. Jednocześnie goście z Krosna nie mieli łatwo – ich rzuty były niecelne, a do tego przegrywali walkę na zbiórce. Michał Baran nie chciał zwlekać dłużej – po trzech minutach poprosił o czas (10:0). Choć interwencja szkoleniowca otworzyła krośnian, mistrzowie Polski wciąż kontrolowali wydarzenia na parkiecie. Świetnie minuty rozgrywał Przemysław Zamojski, autor 10 punktów w siedem minut. Jego zdobycze skutecznie umacniały Stelmet na prowadzeniu (25:8). Miasto Szkła zdążyło nadrobić część strat, lecz to i tak Zastalowcy dominowali. 31:14 po 10 minutach robiło wrażenie, szczególnie gdy Thomas Kelati na koniec kwarty przypieczętował przewagę buzzerem.
Kolejna odsłona nie przyniosła zmian. Zastal wciąż był stroną kreującą ten mecz. Punkty zdobywali niemal wszyscy wchodzący z ławki gracze. Po kontrze Nemanji Djurisicia (38:18) trener Baran wziął drugą przerwę na żądanie – Miasto Szkła nie istniało na parkiecie. Beniaminek nie potrafił zatrzymać mistrzów Polski, grających tego dnia po prostu swoje.
Niestety nie mogło być idealnie przez cały czas – kilka drobnych potknięć Zastalu przyjezdni wykorzystali bezwzględnie. Seria 6:1 ze strony krośnian zmniejszyła prowadzenie do 24:39 – Artur Gronek wziął pierwszy timeout w meczu. Mimo reakcji sztabu szkoleniowego, Krosno stopniowo odrabiało straty (29:41). Dobra komunikacja popsuła się głównie między wysokimi zawodnikami, co skutkowało niepotrzebnymi stratami. Sytuacja zmieniła się po wejściu na parkiet Koszarka i Igora Zajcewa. Nie powstrzymało to jednak gości, którzy na przerwę schodzili już tylko z dwunastoma punktami straty (34:47).
Trzecia kwarta, choć rozpoczęła się niepokojąco, pozostawała pod kontrolą gospodarzy. Kosz dziurawili Zamojski i Armani Moore (64:46). Niejednokrotnie chciałoby się krzyknąć „Zamojski is on fire!” – gra strzelca Zastalu była niemal pozbawiona wad. Wtórował mu kapitan Koszarek, którego trójka na 70:46 wbiła w ziemię ekipę Michała Barana. Artur Gronek pozwolił sobie na szerokie rotowanie składem – już pod koniec trzeciej części meczu ujrzeć można było na parkiecie Wojciecha Majchrzaka. Zastalowcy nie mieli się czego obawiać, grali z radością i polotem – tak, jak kibice lubią najbardziej.. Przed czwartą kwartą mieli 20 punktów przewagi (73:53).
By cokolwiek mogło się zmienić, na parkiecie musiałoby dojść do tragedii. Taki scenariusz był jednak nie do wykonania sobotniego wieczoru. Zastalowcy całkowicie zdominowali beniaminka, który na własnej skórze przekonał się, co znaczy siła mistrza Polski. Takie spotkania jak sobotnie miło jest oglądać – oby było ich więcej!
Ostateczny wynik – 87:72. Brawo panowie!
Statystyki wkrótce…
Stelmet BC Zielona Góra – Miasto Szkła Krosno 87:72 (31:14, 16:20, 26:19, 14:19)
Stelmet: Zamojski 18, Koszarek 15, Moore 14, Djurisić 11, Kelati 9, Zajcew 7, Vaughn 7, Florence 2, Hrycaniuk 2, Gruszecki 2, Der 0, Majchrzak 0
Miasto Szkła: Wooldridge 17, Czerapowicz 16, Oczkowicz 12, Wyka 9, Maddox 7, Dłuski 6, Małgorzaciak 5, Rduch 0, Pełka 0, Bręk 0,