Wojna nerwów – Zastal specjalizuje się w takich rzeczach. Tym razem również mieliśmy okazję przeżyć spory horror, zakończony dogrywką. Wygrywamy ostatecznie 86:80.
Od posiadania rozpoczęli goście i to oni otworzyli wynik spotkania – spod kosza trafił Daniel Grujić. Starogardzianie skupili swoje siły na przechwytach i kontrataku – to właśnie w tych elementach dominowali, wyrywając gospodarzom piłki. Zielonogórzanie wyszli jednak na prowadzenie po trójce Vlada Moldoveanu. Od tego momentu Zastalowcy spokojnie utrzymywali przewagę – po rzucie Łukasza Koszarka było aż 14:6. Wówczas nieco się zmieniło – Polpharma zaczęła nadrabiać straty, szybko doprowadzając dwu-trzypunktowej straty. Na zaledwie osiem sekund do końca Michael Hicks dał Farmaceutom remis 16:16. Buzzer-beater Dee Bosta dał Zastalowi minimalną przewagę 18:16, lecz w porównaniu do wcześniejszych ośmiu punktów była to kropla w morzu…
W drugiej kwarcie Polpharma uderzyła – po długiej grze kosz za kosz goście wyszli ostatecznie na prowadznie 25:24. Choć taki stan nie trwał długo, nie można zbyt wielu pochlebnych słów powiedzieć o grze mistrzów Polski. Pozwalali Farmaceutom na zdecydowanie zbyt wiele. Efekty były niepocieszające – rzut Hicksa na 34:30 mógł zaniepokoić kibiców w Twierdzy CRS. Ostatecznie zielonogórzanie zaliczyli serię 7:0 i wyszli na ponowną przewagę 37:34. Mimo to gra nie wyglądała najlepiej.
Przerwa nie zmieniła obrazu gry Zastalowców. Nadal gubiliśmy piłki, brakowało wykończenia akcji w ataku. Zielonogórzanie popełniali również sporo fauli. Wynik ciągle oscylował wokół remisu. Wreszcie w połowie trzeciej kwarty mistrzowie Polski odskoczyli na kilka punktów – 50:44. Wynik nie oddawał jednak niemocy gospodarzy, która uwidoczniła się po chwili. Wystarczyły dwie trójki z rzędu Hicksa, by tablica ponownie wyświetliła remis… Na szczęście udało się nieco nadrobić w końcówce (59:55), lecz istota była ciągle taka sama.
W decydującej kwarcie udawało się utrzymać przewagę przez większość czasu. Dopiero w połowie kwarty starogardzianie poważnie zbliżyli się do Zastalu – na zaledwie dwa punkty (65:63). Miało się to zemścić – rzuty wolne Johny’ego Dee oraz trójka Urosa Mirkovicia dały Polpharmie prowadzenie 74:71 na zaledwie półtora minuty do końca. Na szczęście swoje zrobił Dee Bost, odpowiadając również trójką i doprowadzając do remisu 74:74. Vlad Moldoveanu miał jeszcze szansę rzucić na miarę zwycięstwa, jednak nie trafił. Dogrywka!
Niestety, również i tym razem swoje trzy grosze wrzucili sędziowie. Zaliczone Johny’emu Dee trzy punkty przy faulu w ataku Michaela Hicksa sprawiły, że Polpharma nagle wskoczyła na prowadzenie 78:74. Szczęśliwie dla zielonogórzan piąte przewinienie złapał po chwili Hicks, a faulowany Nemanja Djurisić miał szansę na przywrócenie prowadzenia Zastalowi. 79:78 – taki wynik widniał na tablicy po obu rzutach wolnych. Całe szczęście udało się doprowadzić do przewagi 84:78, którą nie sposób było stracić. Końcowy wynik – 86:80. Styl? Odpowiedzmy sobie sami…
Stelmet BC Zielona Góra – Polpharma Starogard Gdański 86:80 (18:16, 19:18, 22:21, 15:19, d. 10:4)
Stelmet: Bost 21, Koszarek 16, Moldoveanu 11, Zamojski 11, Borovnjak 10, Djurisić 7, Hrycaniuk 6, Ponitka 2, Gruszecki 2
Polpharma: Hicks 27, Kinloch 14, Dee 13, Mirković 13, Grujić 8, Diduszko 3, Flieger 2, Długosz 0, Szymański 0