Kolejnym zawodnikiem, który dołożył cegiełkę do tego cennego zwycięstwa nad Startem Gdynią jest Marcin Sroka. Zdobył on co prawda zaledwie trzy punkty, trafiając jedną z sześciu prób rzutów zza linii 6,75m, ale jak zawsze odegrał bardzo ważną rolę z defensywie Stelmetu. Po spotkaniu przeanalizował dla nas jego przebieg.
Marcin Sroka (fot. Aleksandra Krystians)
Dzisiaj pokonaliście, zdecydowanie słabszy Start Gdynia. Jak może Pan opisać przebieg tego meczu?
Marcin Sroka: Nie zgodzę się, że było widać, który zespół był w tym spotkaniu silniejszy. Takie mecze są najgorsze. Było to widać na parkiecie, że takie pojedynki rządzą się swoimi prawami. Ich drużyna się starała i pokazała w drugiej połowie, że jest mocnym zespołem.
Co się stało w drugiej połowie tego spotkania?
Tak się gra z takimi przeciwnikami. Jak wszyscy już założyli w całej Polsce, że Start to słabsza drużyna, to tak to wtedy wygląda. Co się stało, to będziemy wiedzieć, jak przeanalizujemy całe spotkanie.
Jak Pan może ocenić swój dzisiejszy występ?
Ja nie jestem od tego.
W środę gracie ze Spartakiem St. Petersburgiem. Co może Pan powiedzieć na temat najbliższego przeciwnika?
Jeszcze nic, ponieważ nie mieliśmy jeszcze żadnego mitingu.
Rozmawiała: Agata Zwolak