Do zielonogórskiej ekipy nie powrócił jeszcze Mantas Cesnauskis, który przed sezonem nabawił się kontuzji ścięgna Achillesa. Litwin przyznaje jednak, że wszystko idzie w dobrym kierunku i ciężko pracuje na treningach, aby móc jak najszybciej ponownie zagrać w barwach Stelmetu.
– Jak przebiega twoja rehabilitacja?
– Idzie w bardzo dobrym kierunku. Czuję się silniejszy, noga też jest już silniejsza, lepiej mi się chodzi. Nie muszę już używać buta ortopedycznego. Wiadomo, że odczuwam ból, kiedy jakieś ćwiczenia próbuję robić szybciej i na 100 procent, ale cały czas prę do przodu i mam nadzieję, że szybko uda mi się dojść do siebie.
– Na razie trenujesz głównie z Colem Hairstonem, na czym polegają te ćwiczenia?
– Faktycznie, cały czas pracuję i to ciężko. Naprawdę, nie życzę nikomu w tym zespole, żeby był kontuzjowany, bo to jest mnóstwo bólu i wysiłku na zajęciach. Zresztą jestem chyba najbardziej spocony na treningach (śmiech). Same treningi to masakra. Ćwiczenia polegają głównie na wzmacnianiu kontuzjowanej nogi. Cole bardzo mi pomaga i pilnuje mnie cały czas. Staram się na każdych zajęciach porzucać trochę do kosza, żeby nie stracić czucia piłki, zresztą ciągnie mnie na parkiet.
– Kiedy zatem możemy cię na nim zobaczyć w akcji?
– Nie wiem, ciężko powiedzieć. Staram się przebywać z drużyną, być jej częścią, ale kiedy wrócę do gry? Na pewno przede mną jeszcze sporo pracy i potu. Cole pomaga mi dojść do siebie na 100 procent, ale ostateczna decyzja należy do lekarzy, a ci podejmą ją pewnie po szczegółowych badaniach. Dlatego nie potrafię jeszcze odpowiedzieć na to pytanie.
źródło: www.basketzg.pl