W końcówce meczu z Anwilem Włocławek jednym z ważnych zawodników okazał się Łukasz Seweryn, który trafiał dzisiaj bardzo dobrze z dystansu. To jednak nie wystarczyło i po tej porażce pytaliśmy go o problemy z grą naszej ekipy.
Fot. Aleksandra Krystians
Mało brakowało, a zostałby Pan bohaterem tego spotkania. Czego zabrakło w końcówce?
Łukasz Seweryn: Na pewno zabrakło nam dwóch punktów. Nie tyle zabrakło w końcówce, co w trzeciej kwarcie, bo to właśnie ta część meczu zadecydowała o tym, że później musieliśmy gonić i nadrabiać straty w ostatniej kwarcie. Zabrakło może trochę czasu, może jednego celnego rzutu. Bardziej trzeba się skupić na trzeciej kwarcie, którą na pewno będziemy analizować, ponieważ popełniliśmy w niej bardzo dużo błędów przede wszystkim w obronie. Mieliśmy pewne założenia, które ustalaliśmy przed spotkaniem i niestety nie udało nam się ich zrealizować.
Mógłby Pan powiedzieć jakie to były założenia?
Przede wszystkim back door, czyli ucieczki zawodników za plecy, brak zastawienia. Widzimy też, że Anwil wygrał zbiórkę. Zazwyczaj mecze układają się tak, że ten kto wygrywa zbiórkę, wygrywa spotkanie. To są takie elementy rzemiosła koszykarskiego, nad którymi pracujemy. W trzeciej kwarcie zabrakło koncentracji, którą przegraliśmy aż 27:15 i później trzeba było gonić.
Jak to jest, że w Zgorzelcu Stelmet potrafi zagrać cały mecz na pełnych obrotach, a we Włocławku, tak jak trener mówił na konferencji, część zawodników wyszła na parkiet nieskoncentrowana. Dalej nie znamy prawdy o Stelmecie.
To już nie ja mogę oceniać. Każdy z zawodników podchodzi do spotkania indywidualnie, koncentruje się na własny sposób i każdy powinien być do meczu przygotowany. Przyznam, że liczyłem, że zachowamy tę passę dobrych meczów na wyjazdach. Dzisiaj to się niestety nie udało. Patrząc statystycznie, to więcej tych dobrych meczy mieliśmy na wyjazdach, a w domu trochę słabiej. Przełamaliśmy się ostatnio w meczu z Asseco, ale też było bardzo ciężko. Teraz musimy się bardzo skoncentrować, żeby zdobyć kolejne punkty, których są nam bardzo potrzebne.
Zabolało Pana, jak na koniec kibice wykrzykiwali do Pana obraźliwe, brzydkie słowa?
Nie wszyscy kibice są kulturalni. Takie słowa jednym uchem wpadają, a drugim wypadają. Gdybyśmy się na takich rzeczach skupiali, to by wyszło na to, że nie można wyjść na parkiet i grać.
Rozmawiał: Kacper Pupin