Choć wielu z nas przed meczem nie obstawiało takiego wyniku, każdy wychodził dzisiaj z zielonogórskiej hali w najlepszym nastroju. Stelmet po niesamowitym, pełnym emocji i dobrej koszykówki meczu, zrewanżował się Walencji za spotkanie z przed tygodnia i zwyciężył 82:77.
W hali CRS-u nie zebrało się dziś zbyt wielu kibiców. Trybuny świeciły pustkami, jednak ci, którzy zdecydowali się przyjść, z wątpliwą nadzieją oczekiwali na zacięte spotkanie na wysokim poziomie. Po porażce w Walencji, każdy zdawał sobie sprawę z klasy rywala. Mimo wszystko, zielonogórscy koszykarze, zgodnie z zapowiedziami wyszli na parkiet pełni pozytywnej energii i od pierwszych akcji starali się jak najbardziej utrudnić życie Hiszpanom. O ile zatrzymanie Walencji było bardzo trudnym zadaniem, to przebicie przez ich obronę okazało się dzisiaj zdecydowanie prostsze niż w zeszłym tygodniu. Stelmet trzymał się bardzo blisko rywala, aż w pewnym momencie nawet wyszedł na minimalne prowadzenie. Bardzo dobrze zaprezentował się Christian Eyenga, który zdobył 10 punktów i przyczynił się w dużym stopniu do tego, że pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 20:18 na korzyść gospodarzy.
Drugą kwartę lepiej rozpoczęli goście, którzy szybko odzyskali prowadzenie. Stelmet nie myślał jednak, by się poddawać. Do roboty zabrał się Kamil Chanas, który dzięki dobrej dyspozycji na dystansie, postarał się o cenne punkty dla zielonogórskiego zespołu. Cały czas gospodarze nie potrafili zatrzymać Walencji na tyle, aby ograniczyć ich świetne rzuty, jednak trzeba zauważyć progres w defensywie w porównaniu z poprzednimi meczami. Hiszpanie nie mieli problemu ze skutecznością nawet w trudnych sytuacjach, przez co w końcu przejęli prowadzenie. Każdy z naszych zawodników dorzucił pojedyncze punkty, a goście nie byli w stanie powiększać swojej przewagi. Ostatecznie, po pierwszej połowie nasz zespół przegrywał 40:42. Zapowiadała się zacięta walka po przerwie.
Wszyscy byliśmy ciekawi, czy nasza ekipa da radę utrzymać koncentrację i przedłuży dobrą grę. Nie rozczarowaliśmy się. Stelmet powrócił na parkiet zdeterminowany i nie tylko kontynuował dobrą grę w ataku, ale także agresywnie bronił, przez co Walencja zaczęła coraz częściej mylić się przy nerwowych rzutach. W trzeciej kwarcie świetnie radził sobie Aaron Cel, który trafiał nie jedną „trójkę”. Na obwodzie pomogli także Łukasz Koszarek, czy Marcin Sroka. Mimo wszystko, problemem zielonogórskiej ekipy były niepotrzebne straty, czy brak zbiórek. Nie można jednak krytykować postawy podopiecznych Mihailo Uvalina, którzy cały czas świetnie prezentowali się na parkiecie. Na koniec kwarty „trójkę” trafił Mantas Cesnauskis i na 10 minut przed końcem, Stelmet prowadził 64:56.
Ostatnia kwarta zapowiadała największe emocje. Ośmiopunktowe prowadzenie dawało Stelmetowi minimalną przewagę, jednak wszystko mogło się jeszcze zdarzyć. Walencja wyszła na parkiet z chęcią odrobienia strat i przybliżenia się do awansu do kolejnej rundy Eurocupu i zaczęła czwartą partię meczu bardzo agresywnie. Szybko zmniejszyła przewagę zielonogórzan do trzech punktów. Na szczęście do zielonogórskiej ekipy powróciła energia i nasi koszykarze nie pozwolili na wyrównanie wyniku. Po drodze mieliśmy dodatkowe emocje związane z problemami technicznymi w hali i alarmem, jednak sytuacja szybko powróciła do normy, a koszykarze kontynuowali grę. W końcu Walencja dogoniła Stelmet i szykowała się dramatyczna końcówka. Hiszpanie na moment wyszli na jednopunktowe prowadzenie, szybko odpowiedzieli jednak zielonogórzanie. W ostatnich sekundach szans Walencji na zwycięstwo. Mecz zakończył się wynikiem 82:77, którego nie ukrywajmy, nie wiele osób się spodziewało.
Dziś zafunkcjonował każdy element w ekipie Mihailo Uvalina. Nie brakowało agresywnej obrony, dobrego ataku, graczy, którzy byli w stanie pociągnąć cały zespół. Nie zabrakło także koncentracji, z której brakiem często borykała się nasza drużyna. Zobaczyliśmy dzisiaj zespół pełen energii i determinacji i miejmy nadzieję, że właśnie taki Stelmet będziemy oglądać najczęściej w tym sezonie.
Stelmet Zielona Góra – Walencja Basket 82:77 (20:18, 20:24, 24:14, 18:21)
Stelmet: Christian Eyenga 16, Łukasz Koszarek 14, Aaron Cel 12, Kamil Chanas 12, Vladimir Dragicević 8, Marcin Sroka 8, Craig Brackins 7, Mantas Cesnauskis 3, Adam Hrycaniuk 2.
Walencja: Justin Doellman 19, Romain Sato 16, Rafa Martinez 14, Pau Ribas 9, Oliver Lafayette 9, Juan Jose Triguero 4, Bojan Dubljević 4, Lubos Barton 2, Sam Van Rossom 0.