Już od pierwszych minut, Stelmet radził sobie lepiej na parkiecie. Czarni cały czas byli blisko, jednak nie na tyle, aby odnieść zwycięstwo. Dzięki temu zielonogórska ekipa zrobiła duży krok w stronę półfinału. Pokonała słupszczan 78:68 i w rywalizacji prowadzi 2-1.
Na początku spotkania Stelmet wyszedł na wysokie prowadzenie. Ciężko powiedzieć, czy to zielonogórzanie radzili sobie tak dobrze, czy może ekipa Czarnych bardzo słabo rozpoczęła ten pojedynek. Gospodarze kompletnie nie radzili sobie z rzutami dopiero w połowie kwarty, tę passę przełamał Bryan Davis. W ekipie Stelmetu, silnym punktem ofensywnym był Oliver Stević, który wykorzystywał podania swoich kolegów z zespołu. Na ostatnie minuty na parkiet wszedł Walter Hodge, który nie radził sobie najlepiej. W ostatniej akcji stracił piłkę, przez co za trzy punkty trafił Roderrick Trice i pierwsza część spotkania zakończyła się wynikiem 13:17.
Druga kwarta była już bardziej wyrównana. Po pierwsze, zespół Energi znalazł receptę na defensywę Stelmetu i zaczął trafiać do kosza, a po drugie, w naszej ekipie było kilka przestojów, które pozwoliły zbliżyć się rywalowi. W tej kwarcie, trzeba docenić grę Kamila Chanasa. Nie tylko trafił pierwszą „trójkę” dla swojego zespołu, ale także dzięki kilku skutecznym akcjom ponownie wyprowadził zielonogórzan na bezpieczną przewagę. Czarni nie zamierzali jednak się poddać i pod koniec kwarty, znowu zrobiła się nerwowa atmosfera. Ostatecznie, dzięki rzutom osobistym Łukasza Koszarka, po pierwszej połowie Stelmet minimalnie prowadził 35:33.
Kamil Chanas zaprezentował się w Słupsku bardzo dobrze (fot. Aleksandra Krystians)
Wiadomo było, że po przerwie będzie jeszcze ciekawej. Faktycznie, walka dostarczyła nam wielu emocji, a gospodarze nie pozwalali zielonogórskiej drużynie na uzyskanie wysokiej przewagi. Każdy starał się dorzucić swoje punkty. Nikt nie odpuszczał, przez co oglądaliśmy wiele fauli i rzutów osobistych. Po kolejnych 10 minutach, Stelmet miał sześciopunktową przewagę. Ostatnia kwarta nie była co prawda na najwyższym poziomie koszykarskim. W grze obu ekip było widać nerwowość. Częste straty, nieprzemyślane rzuty, niepotrzebne faule- tego na pewno nie mogło nam zabraknąć. Czarni byli bliscy wyrównania wyniku, jednak Łukasz Koszarek na to nie pozwolił. Nasz rozgrywający słabo zaczął mecz, jednak w najważniejszych minutach pokazał swoje umiejętności rzutowe.
Dzisiaj na słowa uznania zasługują Serbscy podkoszowi. Zarówno Oliver Stević, jak i Dejan Borovnjak byli dzisiaj bardzo dobrze dysponowani. Obydwaj zaliczyli double-double, świetnie punktując i zbierając piłki. W dodatku bardzo dobrze współpracowali na parkiecie.
Oliver Stević, podobnie jak Dejan Borovnjak, zanotował double-double (fot. Aleksandra Krystians)
Wiele osób czekało na występ Waltera Hodge’a. Portorykańczyk spędził na parkiecie niespełna 10 minut i zdobył cztery punkty, które wszystkie były z rzutów osobistych. Chyba nie takiego powrotu się spodziewaliśmy. Teraz trzeba tylko trzymać kciuki, aby z meczu na mecz, Hodge grał z coraz większą iskrą, do jakiej nas przyzwyczaił.
Stelmet pokonał Energę Czarnych Słupsk 87:68 i jest bliższy półfinału. W niedzielę kolejny pojedynek, który może okazać się decydujący. Jeśli nasi koszykarze ponownie pokonają słupszczan, to awans to półfinału stanie się faktem. Czy tak się stanie? Przekonamy się już za dwa dni.
Agata Zwolak