Po dwóch starciach w Zgorzelcu, walka o tytuł Mistrza Polski przenosi się do Zielonej Góry. W naszym mieście już czuć atmosferę związaną z wielkim finałem. Z pewnością czeka nas niezwykle emocjonujący piątkowy wieczór. Początek spotkania o godzinie 19.00.
Pamiętacie co działo się w tamtym roku, kiedy Zastal walczył, także z PGE Turowem o najniższy stopień na podium? Dla całej Zielonej Góry, to był taki mały finał. Przed sezonem celowano w playoffy, tymczasem udało się awansować do półfinałów, pokonując w zaciętej serii Energę Czarnych Słupsk. Następnie Asseco Prokom nie pozostawiło Zastalowi złudzeń, kto zasługuje na grę w finale, ale czekała nas jeszcze walka o trzecie miejsce. Emocji nie brakowało, a radość kibiców po trzecim pojedynku z Turowem sięgnęła zenitu.
Tym razem mamy wielki finał. Bilety na piątkowy i niedzielny pojedynek są już wyprzedane, a więc po raz pierwszy w tym sezonie zobaczymy komplet kibiców w hali CRS-u (nawiasem mówiąc, szkoda, że tak późno). Zielonogórzanie na pewno będą szóstym graczem Stelmetu i wykonają swoje zadanie w 100%. Pozostaje już tylko kwestia czysto sportowa – która drużyna będzie miała lepszy dzień.
Po drugim wyjazdowym zwycięstwie, wiele osób uważa, że Stelmet jest zdecydowanie lepszym zespołem od Turowa. Osobiście się z tym nie zgodzę. Faktycznie, nasza ekipa prezentowała się w Zgorzelcu bardzo dobrze, jednak patrząc przez pryzmat całego sezonu, to Turów zaliczał mniej wpadek i był kojarzony z agresywną obroną i dobrym rzutem z dystansu. Bez względu na to, jak zakończy się ta seria, trzeba przyznać, że ekipa ze Zgorzelca, poza końcówką, ma za sobą bardzo dobry rok w polskiej lidze.
Czy jutro będzie 3-0? (fot. Aleksandra Krystians)
O mistrzostwie decyduje ostatnia seria, a tutaj zgorzelczanie nie potrafią udźwignąć ciężaru walki o złoto. Z tą presją lepiej radzi sobie Stelmet, który niesiony pozytywną energią gra coraz lepiej. Przede wszystkim ze zbioru indywidualności udało się stworzyć zgrany zespół. Każdy dokłada cegiełkę do sukcesu, a gdy jeden z graczy ma słabszy dzień, to reszta potrafi nadrobić to swoją grą. Na to czekaliśmy cały sezon i w końcu się doczekaliśmy. Teraz trzeba to tylko (albo aż) kontynuować.
Szczerze mówiąc, powoli już czujemy to złoto. Nikt nie chce tego głośno powiedzieć, ale po takim początku trzeciej rundy playoff, srebro byłoby pewnego rodzaju rozczarowaniem. To prawda, że w koszykówce wszystko jest możliwe, ale nie potrafię sobie wyobrazić, że Stelmet przegrywa teraz cztery pojedynki z Turowem. W tym momencie każda porażka będzie zaskoczeniem. Z drugiej strony, czy ktoś zapowiadał, że zielonogórzanie wygrają 4-0?
W tym sezonie, w pojedynkach Stelmetu z Turowem zawsze wygrywała ekipa gości. Jutro czas przerwać tę passę i odnieść trzecie zwycięstwo, a wtedy Mistrzostwo Polski będzie już na wyciągnięcie ręki. Czy to się uda? Początek starcia numer trzy o godzinie 19.00. Kibice, którzy nie zdążyli zakupić wejściówek mogą uda się przed CRS, gdzie klub przygotowuje telebim i inne atrakcje.
Agata Zwolak