Z pewnością wielu kibiców zadaje sobie pytania o Kamila Zywerta. Ten młody koszykarz trafił w tym sezonie do szerokiego zaplecza Stelmetu Zielona Góra, ale swoją postawą udowadnia, że zasługuje na minuty w Tauron Basket Lidze.
18-letni zawodnik powraca do koszykówki po kontuzji, która wyłączyła go z gry na ponad rok. Po raz ostatni na parkiecie występował w sezonie 2012/2013 w drugoligowym SMS PZKosz Władysławowo. W zbliżających się rozgrywkach Zywert z pewnością ponownie zawita na ten poziom ligowy i jak zapowiadają niektórzy może być jednym z liderem Muszkieterów Nowa Sól. – Rok leczenia kontuzji nie miał wpływu na wielki talent koszykarski. Powinno się to szybko zacząć potwierdzać, ponieważ chłopak ma szansę stać się liderem Muszkieterów, a dodatkowo może dołoży parę minut na parkietach Tauron Basket Ligi. Myślę, że powinien dostać parę szans, ze względu na parę zespołów czy beniaminków, z którymi będziemy grać – tak komentował ostatnio postawę Zywerta Artur Lawrenc z nowosolskiego Tygodnika Krąg i Sportowych Faktów, który obserwował niedawny mecz Stelmetu z Muszkieterami.
Kibice w prywatnych opiniach zachwalali młodego zawodnika, w którego zdaje się wierzyć także trener Andrzej Adamek. Zywert wyjechał ze Stelmetem na serię sparingów na Słowenię a tam dostawał swoje małe szanse. Kamil podkreślał to w rozmowie z naszym współpracownikiem Karolem Szendi. – Ciężko oceniać samego siebie. O to trzeba pytać trenera, ale mam nadzieję, że trener jest zadowolony. Cieszę się, że dostałem taką szansę. Starałem się jak najbardziej pracować w obronie i myślę, że całkiem nieźle to wychodziło. W ataku oczywiście jeszcze trochę błędów, ale myślę, że to przyjdzie z czasem i ograniem. Wtedy będzie lepiej – mówił gracz tuż po zakończeniu spotkania z renomowanym Efesem Stambuł.
Wygląda więc na to, że Zywert ma szansę na częstsze pojawianie się w składzie Stelmetu, co z pewnością spodoba się publiczności w CRS, zawsze mocno wspierającej młodych graczy. Na to też liczy Zywert, który dodatkowo musiał zaadoptować jeszcze inne obowiązki w zespole. – Jestem tu najmłodszy i przejąłem obowiązki po Maćku Kucharku i muszę wziąć cały sprzęt, pomóc fizjoterapeutom, wziąć lód. Dlatego niestety zawsze zajmuje mi to trochę więcej czasu i wychodzę z szatni ostatni. Muszą na mnie czekać, ale jest dobrze. Zdarza się, że chłopaki poganiają, bo wszystkim się spieszy do domu – komentuje ze śmiechem. – Ooo tak właśnie jak teraz. Dlatego zawsze muszę się spieszyć – dodaje na koniec rozmowy.
Młodemu koszykarzowi życzymy jak najwięcej „poganiania”, bo to oznacza jego częstszą obecność (i wierzymy, że minuty) w składzie Stelmetu a to na pewno zaprocentuje w przyszłości.
fot. www.pzkosz.pl