We wczorajszym meczu Stelmetu z Cajasolem Sewillą kapitan zielonogórskiej drużyny nie dołożył co prawda wielu punktów do dorobku całego zespołu, za to odgrywał bardzo ważną rolę w defensywie. Po tym spotkaniu rozmawialiśmy z Kamilem Chanasem, który przeanalizował przebieg meczu i wspomniał o najbliższych rywalach.
Kamil Chanas w akcji pod koszem Cajasol (fot. Aleksandra Krystians)
Na początek drugiej rudny Eurocupu efektowne zwycięstwo. Jak możesz opisać ten mecz z Cajasolem?
Kamil Chanas: To był na pewno bardzo emocjonujący mecz dla kibiców. Po słabym początku przenieśliśmy obronę na trochę wyższy poziom i udało nam się wygrać tą obroną.
Co możesz powiedzieć o pierwszej połowie? Potrafiliście seriami tracić i zdobywać punkty, ale nie udawało wam się utrzymać tego na równym poziomie.
To był mecz po dłuższej przerwie w Pucharze, troszkę nerwów. Nam parę rzutów nie wpadło, a przeciwnikowi praktycznie wszystko, dlatego tak to się potoczyło.
Jak myślisz, który moment był kluczowy, że udało wam się wygrać to spotkanie?
Myślę, że druga połowa. Od początku dobra obrona i w końcówce ważne trafione rzuty. Po trójce odeszliśmy na siedem punktów i do końca to kontrolowaliśmy.
Za tydzień zmierzycie się z równie trudnym, a może nawet jeszcze trudniejszym rywalem jakim jest Lokomotiv Kubań. Jakie nastawienia panują w drużynie przed tym meczem?
Tak jak przed każdym. Zagramy na maksa i będziemy chcieli wygrać. Jesteśmy zespołem z charakterem i na pewno nie poddamy się przed nikim.
Po drodze jedziecie do Sopotu. Zamierzacie zrewanżować się tam za nieudane spotkanie w Zielonej Górze?
Na pewno będziemy chcieli tam wygrać. Miejmy nadzieję, że podtrzymamy tę obronę i atmosferę. Przed nami na pewno bardzo ciężkie zadanie, ale jesteśmy w stanie to wygrać.
Rozmawiała: Agata Zwolak