Świetny występ we wczorajszym spotkaniu zanotował kapitan zielonogórskiego Stelmetu. Po zwycięstwie nad Energą Czarnymi, rozmawialiśmy z Kamilem Chanasem, który znalazł ciekawą przyczynę dobrej gry naszego zespołu.
fot. Aleksandra Krystians
Co się stało w całym zespole, że w ciągu dwóch dni całkowicie zmieniliście swoją postawę?
Kamil Chanas: Nic się nie stało. Jest 30. kwietnia. Dzisiaj na meczu był mój kuzyn z przyszłą żoną i moja żona, dlatego wygraliśmy. Chyba będą się musieli wybrać też do Słupska.
Świetny mecz całego zespołu, ale także świetny mecz Kamila Chanasa.
Cieszę się, że dołożyłem coś od siebie. Teraz możemy się cieszyć, ale zaraz kolejne mecze, a w playoffach gra się do trzech zwycięstw.
Dzisiaj chyba pomogli wam także kibice, którzy dopingowali was znacznie głośniej niż w niedzielę.
Kibicom udzieliła się nasza walka. Myślę, że dla nich to ważne, abyśmy walczyli.
Jak grało wam się bez Waltera?
Nie chcę tego komentować. To co dawał nam Walter, to rozłożyło się na innych zawodników. Zostawmy na razie ten temat.
Hala Gryfia to gorący teren.
Dokładnie. Lubię tam grać. Mamy w zespole paru zawodników, którzy grali w Słupsku i znają tamten klimat, więc będzie dobrze.
Dziękuję.
Dzięki.
Rozmawiała: Agata Zwolak