Choć może się wydawać, że Stelmet jest już na przegranej pozycji, w najbliższych dniach sytuacja może nam się diametralnie zmienić. Już jutro koszykarze powracają do hali CRS, aby poprawić bilans finałowych spotkań.
Za nami pierwsze dwa finałowe starcia Stelmetu z PGE Turowem Zgorzelec. Gospodarze dwukrotnie zwyciężyli, jednak w obydwóch spotkaniach zielonogórzanie potrafili nawiązać walkę, a wynik w końcówce był na styku. O ile w meczu numer jeden Stelmet nie był w stanie zwyciężyć ze względu na ogromną swoją ilość błędów i niecelnych rzutów, to dwa dni później zabrakło trochę szczęścia.
Teraz rywalizacja przenosi się do Zielonej Góry, gdzie Stelmet nie przegrał w tym sezonie żadnego ligowego meczu. Czy nasi koszykarze zdołają przedłużyć tę serię? Z pewnością będzie to trudne zadanie, jednak jak najbardziej wykonalne. Przede wszystkim, podopieczni Saso Filipovskiego, muszą kontynuować swoją twardą obronę, która jest ich wizytówką. Nie może także zabraknąć konsekwentnego ataku, trochę mniej chaotycznego niż dotychczas.
Czy Stelmet obroni w finałach Twierdzę CRS?
To, czy Stelmet zdoła pokonać silny Turów, będzie zależało także od tego ilu graczy zagra na wysokim poziomie. W pierwszym meczu, jasnymi punktami naszej ekipy byli Łukasz Koszarek i Russell Robinson. To oni mieli największy wpływ na przebieg pojedynku. Brakowało punktów i dobrej gry większości graczy, którzy wypadli poniżej swoich możliwości. Dwa dni później obudził się Przemysław Zamojski, który ostatnimi czasy prezentował się słabiej. Jednak oprócz niego i Koszarka, znowu ciężko było znaleźć kolejnego lidera zielonogórzan. Jeśli jutro, więcej zawodników nie pokaże się z lepszej strony, to ponownie będzie ciężko pokonać Turów, który w swoich szeregach ma graczy, z których każdy dokłada parę groszy do sukcesu.
Z pewnością jutrzejsze spotkanie będzie niezwykle emocjonujące. Być może znowu rozstrzygnie się w ostatnich sekundach. Miejmy nadzieję, że tym razem szalę zwycięstwa uda się przeważyć na naszą korzyść. Dla całej ekipy z pewnością ważny będzie szósty zawodnik w postaci kibiców na trybunach. O tym, czy Stelmet wróci do walki o tytuł mistrza Polski przekonamy się już jutro od godziny 20.00.