Wszyscy liczyliśmy na to, iż Stelmet Zielona Góra powalczy w swoim drugim meczu w Eurolidze. Mało kto liczył na wygraną, ale nikt nie spodziewał się, że hiszpański zespół wygra różnicą aż 33 punktów…
Początek meczu z Unicają nie należał do udanych. Gospodarze zaczęli od bardzo mocnej defensywy, uprzykrzając życie szczególnie Łukaszowi Koszarkowi. W szeregach Stelmetu znów było widać tę debiutancką tremę, która tak utrudniała grę w spotkaniu z Bayernem. Tymczasem po trójce Nika Canera-Medley’a (7 punktów na początku kwarty) hiszpański zespół prowadził już 11-4.Gra zielonogórzan zmieniła się po wejściu Ervinga Walkera, który zajął się rozegraniem a Koszarek został przesunięty na pozycję numer dwa. Dobrze wyglądała współpraca tego pierwszego z Vladimirem Dragiceviciem, zdobywcą największej ilości punktów dla Stelmetu w inauguracyjnej odsłonie (8). Szkoda tylko, że Walker nie trafiał z dobrych pozycji. W pierwszej kwarcie nieźle prezentował się także Adam Hrycaniuk, szczególnie dając dobre zasłony, ale doznał drobnego urazu, po którym musiał opuścić parkiet. Dwa razy błysnął też David Barlow i po 10 minutach na tablicy wyników był bardzo optymistyczny wynik 24-19. W tym fragmencie warto odnotować debiut w Eurolidze Macieja Kucharka.
Druga kwarta zaczęła się podobnie jak pierwsza i niestety tak już było do końca meczu. Gracze Malagi zanotowali trzy z rzędu zbiórki w ataku i po serii 6-0 prowadzili 30-19. Co prawda akcję 2+1 zaliczył Dragicević, ale potem rozrzucał się Jayson Gragner, trafiając m.in. dwa razy za trzy. Nasi zawodnicy znów gubili piłkę przy jej wyprowadzaniu a rywale odjeżdżali coraz bardziej. Gospodarze dobrze czuli się w rzutach zza linii 6,75m, bo udanie za trzy trafiali też Dragić i Kuzminskas. Po akcji tego ostatniego było 45-27. Wymownym faktem było to, iż po czasie, który wziął wtedy trener Mihailo Uvalin… było jeszcze gorzej. Po kolejnych rzutach z czystej pozycji (co było normą w tym spotkaniu) i stracie pod koszem, szybko zrobiło się 52-27 a Unicaja potrzebowała na to tylko 30 sekund. W końcówce kwarty po punktach Marcina Sroki i trójce Barlowa Stelmet odrobił nieco strat, ale i tak dystans do Malagi po 20 minutach gry był już bardzo duży (32-55).
Po fatalnej drugiej odsłonie (13-31) w trzeciej kwarcie bywały momenty nieco lepsze. Niestety bardzo krótkie. Dobrymi akcjami, czasem nawet indywidualnymi popisywał się Dragicević. Stelmet nawet miał mały zryw po trójce Koszarka i akcji 2+1 bardzo walecznego Marcina Sroki. Tyle, że nie miało to już najmniejszego znaczenia. Już na tym etapie mecz był praktycznie rozstrzygnięty. W pewnym momencie na parkiet powrócił Walker, ale jakby zupełnie odmieniony popełniał proste błędy. W czwartej kwarcie na parkiecie pojawili się sami Polacy. Obraz gry nie uległ jednak zmianie. W połowie ostatnich 10 minut do gry wrócił zagraniczny zaciąg, wsparty debiutującym Kamilem Chanasem. Były kapitan Stelmetu zdołał zdobyć nawet pięć oczek. Do końca meczu Unicaja przeważała zdecydowanie a takim dobitnym obrazem była jedna z ich ostatnich akcji, kiedy to najpierw gospodarze łatwo zabrali piłkę Zamojskiemu a potem pięknie zakończyli kontrę.
Zielonogórzanie przegrali więc wysoko (68-101) kolejny mecz w Eurolidze. Porażki oczywiście były wkalkulowane w rywalizację w tych rozgrywkach, ale styl i ich rozmiary nie napawają optymizmem. Każda jednak lekcja kiedyś zaprocentuje w przyszłości, choć pozostali rywale (może oprócz Montepaschi Siena) są jeszcze bardziej wymagający.
Unicaja Malaga – Stelmet Zielona Góra 101:68 (24:19, 31:13, 25:20, 21:16)
Unicaja: Caner-Medley 20, Kuzminskas 15, Dragic 12, Vazquez 11, Granger 10, Calloway 9, Vidal 7, Stimac 6, Suarez 5, Hettsheimer 4, Sabonis 2, Todorovic 0.
Stelmet: Dragicevic 20, Zamojski 11, Barlow 8, Eyenga 6, Chanas 5, Sroka 5, Hrycaniuk 4, Koszarek 3, Cel 2, Walker 2, Brackins 2, Kucharek 0.
punkty za www.sportowefakty.pl