Na jednym z ostatnich treningów udało nam się zamienić parę słów z Szymonem Szewczykiem, który choć lekko kontuzjowany, bierze udział w treningach. Kiedy powróci do pełni zdrowia?
Szymon Szewczyk w rozmowie z redaktorem zastal.net
Aleksander Piskorz: Panie Szymonie, najważniejsze pytanie w okresie przygotowawczym to chyba kwestia Pana zdrowia. Jak to wygląda?
Szymon Szewczyk:- L4 nie mam (śmiech). A tak na poważnie – kompleksowy tryb treningowy nadejdzie myślę po połowie września – wtedy nie będzie już żadnych problemów. Tak naprawdę jednak biorę udział w całości zajęć, zostawiam jedynie drużynę w momentach, kiedy przychodzi gra pięć na pięć – wtedy, gdy idziemy na maksa. Jak przychodzi co do kwestii taktycznych, normalnie trenuję z resztą zespołu.
Na co dzień opiekuje się mną Jure Drakslar i to z nim się przygotowuję.
No właśnie – jak wygląda Wasza współpraca? Obserwatorzy ciekawi są, czy Słoweniec godnie i całkowicie wypełni lukę bo Cole’u Hairstonie, który był tutaj marką.
– Ja nie mogę narzekać. Tak jak mówiłem wcześniej już, w ręce Cole’a oddałbym się bez wahania. Teraz Jure ma pełne pole do popisu, ufam mu. Oczywiście nie ma tutaj żadnego sprawdzania czy podchwytliwego pytania. Chcę, żeby ta współpraca zaowocowała tym, że wrócę jak najszybciej do gry. Jure pozwala mi ćwiczyć na swoich „zabawkach” – do mojego problemu podszedł bardzo profesjonalnie i już czuję tego efekty.
Drużyna jest już ponad dwa tygodnie w cyklu przygotowawczym. Jak pracuje się bez czterech podstawowych graczy?
-Wszystko jest okej. Młodzi gracze dają z siebie wszystko i godnie zastępują chłopaków. Jeśli chodzi o ich zaangażowanie w treningi to nie odstają od reszty. Wiadomo, czasem są nieco słabsi technicznie czy fizycznie, ale naprawdę starają się i to widać. Kilku już odpadło – cykl treningowy jest dosyć wymagający. Trener nie chce nikomu zrobić krzywdy, stąd ci słabsi nie są tutaj forsowani.
A atmosfera w drużynie?
Jest jak najbardziej pozytywnie. Nigdy nie miałem żadnych kłopotów z adaptacją. To już powiedzmy X drużyna w mojej karierze, bo tych zespołów przewinęło się wiele. Jest naprawdę okej – widać, że grupa jest bardzo dobra zarówno do pracy, jak i śmiechu. Z każdym można normalnie porozmawiać. Jest śmiesznie, jest ciężko, ale nasz cel to obrona mistrzostwa i jak najlepsze zaprezentowanie się w Europie. Gdy wychodzimy na trening, trener pilnuje, by tego śmiechu było mniej żeby skupić się na pracy.
Z kolei co sądzi Pan o Zielonej Górze?
– Bardzo miło spędza mi się tutaj czas. Póki co mieszkam w centrum, tuż przy deptaku, tak więc mam możliwość oglądania miasta z tej najpiękniejszej strony. Deptak i starówka są naprawdę piękne. Jest tutaj dobry miks miłych ludzi i wielu miejsc, gdzie można pójść. Nie mogę narzekać.
Dziękuję.
Dzięki.