Mimo pewnego zwycięstwa w meczu numer dwa nie brakowało emocji w rywalizacji Stelmetu z Rosą Radom. O te emocje, jak i samo spotkanie zapytaliśmy redaktora Radia Zielona Góra – Jacka Białogłowego.
– Jak samopoczucie po meczu? Może powiem to co w trakcie meczu było.. Targało mną tak wspaniale, że widzę taki piękny Stelmet.. Naprawdę. Od początku tak genialnie grającą drużynę widzieć to coś pięknego – powiedział dziennikarz RZG, który odniósł się także do swojej roli i pracy. – I tak człowiek, jak jest komentatorem, to powiem tak o takich moich, że tak powiem, wewnętrznych kulisach mojej pracy… o tak rośnie w środku, jakiś człowiek bierze, zbiera, przypominają mu się słowa do opisania tego co robią nasi koszykarze, że aż sam się dziwi, że jakiś taki artyzm sobie może w sobie nawet odkrywa. Natomiast wrócę do tych emocji. No były wielkie, ponieważ trochę się baliśmy po tym pierwszym spotkaniu, co ta Rosa dzisiaj zrobi, a tu nagle wchodzi Stelmet i miażdży, i miażdży, i walcuje tego naszego przeciwnika.. i to po prostu było takie wielkie szczęście i luz, że ci nasi chłopcy wyszli i pokazali swoje mistrzostwo, że dzisiaj się nie denerwujemy – dodał.
Jacka Białogłowego zapytaliśmy także, o przebieg meczu, w którym Stelmet prowadził już wysoko i nagle zaczął nieco zwalniać, co wykorzystali rywale. Ostatecznie górą i to bardzo pewnie, byli jednak zielonogórzanie. – Rozwalamy, przepraszam, przeciwnika, z pełną pokorą i szacunkiem, ale ten wyraz przychodzi mi do głowy, rozwalamy przeciwnika i nie ma żadnych wątpliwości. To mi towarzyszyło dzisiaj od początku. Potem się wkurzyłem, na końcu troszeczkę drugiej kwarty, bo mówię 23 punkty przewagi a ci nagle schodzą na 12. Co to jest. Saso krzyknął, to było widać ewidentnie, w szatni. Zaczęli nasi grać znowu porządnie i znowu poszło do góry i u mnie również – oznajmił Jacek Białogłowy.
wypowiedzi zebrała: Asia Nawlicka