Stelmet ponownie lepszy od Czarnych. W pierwszym meczu rundy rewanżowej pokonał słupską ekipę 98:89. To zwycięstwo umacnia nasz zespół w czołówce ligi i może się później okazać niezwykle ważne w walce o miejsce w pierwszej szóstce tabeli TBL.
W dzisiejszym spotkaniu obydwa zespoły grały z osłabieniem. O ile w Stelmecie brakowało tylko Filipa Matczaka, który nie jest jednym z głównych graczy w naszym zespole, to u Czarnych brakowało dzisiaj Marcina Dutkiewicza, Roberta Tomaszka i Todda Abernethy.
Spotkanie rozpoczęło się od skutecznych akcji zielonogórskiej ekipy, która od razu uzyskała przewagę i wydawało się, że kontroluje grę rywali. Niestety goście nie nacieszyli się prowadzeniem, ponieważ słupscy koszykarze, mimo problemów kadrowych, pokazali, kto rządzi w tej hali. Zabrali się do pracy i po niecałych trzech minutach już odrobili straty. Stelmet cały czas próbował zbliżyć się od gospodarzy, jednak problemy ze skutecznością i przeciętna obrona nie pozwoliły przejąć prowadzenia. Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 26:22 dla Energi Czarnych. W słupskiej drużynie najwięcej punktów miał wtedy Yemi Gadri-Nicholson (12). Wśród zawodników z Zielonej Góry, najlepiej radzili sobie Oliver Stević i Walter Hodge.
Druga kwarta przyniosła równie wiele emocji. Stelmet rozpoczął ją słabo w obronie, ale chwilę później poprawił swoją grę w każdym elemencie i bez problemów zaczął zdobywać punkty. Po świetnych akcjach Hodge’a i Roba Jonesa zielonogórski zespół miał już 12 punktów więcej od Czarnych. Na koniec jednak nasza drużyna straciła koncentrację i pozwoliła odrobić stratę gospodarzy od czterech punktów. W zespole Stelmetu w dalszym ciągu główną rolę odgrywał Portorykańczyk, natomiast drugi gracz z duetu Ho-Ho, Quinton Hosley rozgrywał jedno ze słabszych spotkań.
Po przerwie na parkiet powróciły zdeterminowane dwie ekipy, z których żadna nie zamierzała odpuścić. Po pierwszych minutach Marcin Sroka i Walter Hodge, trafili za trzy, z czym wiele problemów w pierwszej połowie miały obydwa zespoły i znowu zbudowali bezpieczną przewagę. Niestety nie potrafili z tego skorzystać i grać w dalszym ciągu spokojnie, a Czarni ponownie zabrali się za odbieranie strat. Wystarczyło kilka minut i przewagę mieli już gospodarze, który zdobyli 12 punktów pod rząd. Na szczęście w ostatniej chwili udało się trafić kilka celnych rzutów i po trzeciej kwarcie Stelmet minimalnie prowadził 70:68.
Ostatnie dziesięć minut zapowiadało się niezwykle ciekawie. Czarni robili wszystko, aby wyrwać prowadzenie od Stelmetu, ale nasi zawodnicy, mimo agresywnej obrony rywali i ich celnych rzutów z dystansu postawili na swoim i pewnie wygrali w Słupsku 89:98.
W zielonogórskiej ekipie pierwszym strzelcem okazał się Walter Hodge – zdobywca 33 punktów. Bardzo dobrze pomagał mu Stević. Serb nie tylko zdobył 18 punktów, ale także bardzo dobrze radził sobie pod koszem, gdzie zebrał 12 piłek. Nie można także zapomnieć o Robie Jonesie i Marcinie Sroce. Amerykanin dostał dzisiaj dużą szansę od trenera i w pełni ją wykorzystał, notując 12 punktów, 5 zbiórek, 5 asyst, a także niesamowity blok na Nicholsonie. Sroka natomiast zawsze był na boisku w odpowiednim miejscu. Potrafił zebrać piłkę, przechwycić ją, a także dorzucić cenne punkty nie tylko spod kosza, ale także z dystansu. Dobre spotkanie zaliczył także Mantas Cesnauskis, dla którego ten mecz był wyjątkowy. Mimo, że w Słupsku spędził ostatnie 6 lat, nie miał problemu ze skuteczną grą przeciw swojemu byłemu klubowi i zgromadził 11 punktów.
U gospodarzy na największe brawa zasługuje Yemi Gardi-Nicholson. Amerykanin zaliczył double-double, zapisując na swoim koncie 23 punkty 12 zbiórek. Wtórował mu Oded Brandwein, który dobrze kierował grą swojej drużyny, rozdając 9 asyst. Ponadto zza linii 6,75 skuteczni byli Levi Knutson i Mateusz Kostrzewski.
Warto podkreślić, że Czarni grali dzisiaj bez trójki swoich podstawowych graczy, a mimo wszystko potrafili postawić się Stelmetowi. Nie można jednak mówić, że tylko dlatego wygrali zielonogórzanie. Hala Gryfia sprawia wiele problemów wielu ekipom i udaje się tam zwyciężyć naprawdę dobrze dysponowanym danego dnia drużynom. Stelmet zaprezentował się z dobrej strony i teraz trzeba liczyć na to, że kolejne spotkania będzie rozgrywał jeszcze lepiej. Wtedy nie będziemy musieli się martwić o miejsce w pierwszej szóstce ligi.
Punkty dla Stelmetu zdobyli: Walter Hodge 33, Oliver Stević 18 (12 zbiórek), Rob Jones i Marcin Sroka po 12, Mantas Cesnauskis 11, Adam Łapeta, Kamil Chanas, Quinton Hosley po 4.
Punkty dla Energi Czarnych zdobyli: Yemi Gadri-Nicholson 23 (12 zbiórek), Oded Brandwein 17, Michał Nowakowski 16, Mateusz Kostrzewski 15, Levi Knutson 13, Szymon Długosz 3, Valdas Dabkus 2.
Agata Zwolak