Liczyliśmy na zwycięstwo zielonogórzan w meczu numer trzy, ale chyba nikt nie spodziewał się, tak wysokiej wygranej naszego zespołu. Stelmet bez problemów pokonał dzisiaj w Sopocie Trefl 94:69 i jest już o krok od finału TBL.
Przed meczem zapowiadaliśmy, że dzisiejszy pojedynek może mieć duży na dalszą walkę o finał. Każdy zdawał sobie sprawę z wagi starcia numer trzy. W Ergo Arenie spodziewaliśmy się jeszcze więcej walki i determinacji w grze obu ekip.
Początek spotkania jednak troszkę nas zmylił. Stelmet od pierwszych minut zaczął mecz bardzo agresywnie. Co najważniejsze nasi koszykarze odzyskali także skuteczność i przy nie najlepszej obronie gospodarzy, trafiali z każdej pozycji. Przewaga rosła od początku meczu i już po niespełna dwóch minutach, o czas musiał prosić Darius Maskoliunas. Po krótkiej przerwie zielonogórzanie kontynuowali niezwykle skuteczną grę. Prowadzili już różnicą 15 punktów i nagle… do naszego zespołu wdarła się dekoncentracja. Szybko wyczuli to koszykarze Trefla i zabrali się za odrabianie strat. Im lepiej radzili sobie sopocianie, tym słabsza była gra podopiecznych Mihailo Uvalina. Mimo przerwy na żądanie serbskiego szkoleniowca, Stelmet nie potrafił obudzić się i powrócić do dyspozycji z początku meczu. Jedną z głównych ról w Treflu, odegrał Adam Waczyński, który napsuł dużo krwi rywalowi, zdobywając dużo punktów między innymi z dystansu i półdystansu. Ostatecznie gospodarze mocno zbliżyli się do Stelmetu i pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 21:26.
Drugą partię meczu obydwie ekipy rozpoczęły zdecydowanie słabiej niż wcześniej. Gra defensywna zarówno w wykonaniu Trefla jak i Stelmetu była dość agresywna, jednak pełna przewinień. Żadna z drużyn nie mogła za to wstrzelić się do kosza. Przez długi czas oglądaliśmy mecz pełny błędów. Gracze zdobywali punkty przede wszystkim z linii rzutów osobistych, przy czym tam także nie wykorzystywali wszystkich okazji. Dopiero w drugiej części kwarty, zaczęliśmy oglądać ciekawsze spotkanie. Dodatkowo swoją grę zdecydowanie poprawili zielonogórzanie, którzy dzięki dobrej obronie, zaczęli także grać szybki i bardziej skuteczny atak. Prowadzenie gości ponownie urosło do kilkunastu punktów. Cały czas nie można było mówić o dominacji zielonogórzan, ponieważ gospodarzenie odpuszczali i stawiali twarde warunki. Trefl do końca starał się przybliżyć od Stelmetu i w ostatnich akcjach ponownie zmniejszył straty. Po dwóch kwartach nasz zespół prowadził 47:40.
Łukasz Koszarek (z prawej) był dziś niesamowity, ale ponownie dobrze w ataku zagrał Craig Brackins (z lewej)
fot. Aleksandra Krystians
Po przerwie ponownie zobaczyliśmy słabszą grę Stelmetu. Nasz zespół wyszedł na parkiet bez energii i grał wolniej niż w pierwszej połowie. Przez długi czas, żaden z zawodników nie mógł przełamać złej passy. Na szczęście Trefl także nie grał swojej najlepszej koszykówki, a wręcz przeciwnie, prezentował się podobnie do zielonogórzan. Po niespełna trzech minutach dwa „oczka” zdobył Vladimir Dragicević, ale kluczowym momentem okazała się akcja 3+1 w wykonaniu Przemysława Zamojskiego. Wtedy nasz zespół zaczął się budzić i ponownie budować przewagę. Z minuty na minutę zielonogórscy zawodnicy rozkręcali się i radzili sobie coraz lepiej. Ponownie wzrosło tempo gry. Dodatkowo w ostatniej akcji Łukasz Koszarek trafił zza linii 6,75m i na 10 minut przed końcem Stelmet prowadził najwyżej od początku meczu 70:53.
Ostatnia kwarta nie przyniosła nam emocjonujących zwrotów akcji. Stelmet od początku utrzymywał wysokie prowadzenie i nie pozwalał dojść się przez ekipę gospodarzy. Przy około 20-punktowym prowadzeniu, Mihailo Uvalin dał szansę pokazać się Marcinowi Sroce. Pod koniec spotkania na parkiet wszedł także Maciej Kucharek. Wszystko było już jasne. Zielonogórzanie nie mogli już przegrać. Spotkanie numer trzy zakończyło się wysokim zwycięstwem naszych koszykarzy 94:69.
Właśnie taki Stelmet chcemy oglądać w kolejnych spotkaniach. Mimo słabszych monentów, nasz zespół zaprezentował świetną grę. Zielonogórscy koszykarze nie mieli żadnych problemów z grą ofensywną. Dzisiaj piłki wpadały z każdej pozycji, jedynie na linii rzutów osobistych można było zdobyć parę dodatkowych punktów. Także obrona naszych zawodników jest coraz lepsza i agresywna. Oby tak dalej!
Już w czwartek kolejne spotkanie z Treflem. Dla Stelmetu będzie to okazja do zakończenia półfinałowej serii i zapewnienia sobie awansu do finału Tauron Basket Ligi. Czy to się uda? Przekonamy się niebawem.
Trefl Sopot – Stelmet Zielona Góra 69:94 (21:26, 19:21, 13:23, 16:24)
Trefl: Adam Waczyński 12, Michał Michalak 12, Milan Majstorović 12, Paweł Leończyk 11, Simas Buterlevicius 8, Yemi Gadri-Nicholson 4, Lance Jeter 3, David Brembly 3, Krzysztof Roszyk 2, Marcin Stefański 2, Łukasz Jaśkiewicz 0, Sarunas Vasiliauskas 0.
Stelmet: Łukasz Koszarek 21, Przemysław Zamojski 16, Craig Brackins 18, Vladimir Dragicević 18, Marcus Ginyard 6, Kamil Chanas 4, Christian Eyenga 3, Adam Hrycaniuk 2, Maciej Kucharek 2, Aaron Cel 2, Marcin Sroka 2, Mantas Cesnauskis 0.