Uff! Udało się! Po nierównej grze w pierwszych czterech meczach półfinałowych, dzisiaj zobaczyliśmy Stelmet pełen woli walki, który od pierwszej do ostatnim minuty zostawiał energię na parkiecie. Dzięki temu zielonogórzanie odnieśli zasłużone zwycięstwo i awansowali do finału Tauron Basket Ligi.
Stelmet wyszedł a parkiet w pełni skoncentrowany. Zielonogórzanie od pierwszej akcji pokazywali twardą i zespołową koszykówkę. Równie zdeterminowani byli gracze z Sopotu. Zapowiadała się twarda walka przez całe 40 minut. Minimalnie lepiej rozpoczął Trefl, który nie miał problemów z rzutami z dystansu. Nasi koszykarze nie byli jednak gorsi i szybko zaczęli odpowiadać na każdy rzut gości. Nie można było mówić o dominacji jednej z ekip, ponieważ obydwie prezentowały się naprawdę dobrze. Co najważniejsze, w zespole zielonogórzan każdy gracz dorzucał ważne punkty. Świetnie na dystansie prezentował się Przemysław Zamojski, a Adam Hrycaniuk, który musiał dzisiaj zastąpić w pierwszej piątce wykluczonego Vladimira Dragicevicia pokazał, że jest w stanie solidnie powalczyć pod koszem. Gospodarze wyszli na paropunktowe prowadzenie i starali się utrzymywać do końca kwarty. Skutecznie bronili gości, a także nie mieli większych problemów z grą ofensywną. Sopocianie szybko złapali pięć przewinień i nasi koszykarze mieli dodatkową możliwość zdobywania punktów na linii rzutów osobistych. Goście cały czas byli jednak blisko i nie pozwalali Stelmetowi na swobodną grę. Ostatecznie pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 26:22.
Drugą kwartę Stelmet rozpoczął na równie wysokiej intensywności. Chociaż zielonogórzanie nie byli już tak skuteczni, to cały czas gryźli parkiet i zostawiali na nim całą energię. Świetnie radzili sobie także w obronie, gdzie skutecznie zatrzymywali koszykarzy Trefla. W trzynastej minucie spotkania, sędziowie odgwizdali przewinienie techniczne Kamilowi Chanasowi. Trefl miał okazję odrobić straty, nie wykorzystał jednak tej szansy i gospodarze pozostali na kilkupunktowym prowadzeniu. Stelmet miał jednak coraz więcej problemów z ofensywą. Na szczęście, goście popełniali faule, przez które nasi koszykarze wykorzystywali rzuty osobiste na utrzymanie przewagi. W końcu, Trefl zbliżył się na różnicę dwóch „oczek” i o czas poprosił Mihailo Uvalin. Błyskawicznie „trójkę” trafił Łukasz Koszarek. Dalej oglądaliśmy zaciętą walkę punkt za punkt. W końcu, po wyrównanej grze, druga kwarta dobiegła końca. Stelmet schodził do szatni prowadząc 45:36.
Po przerwie, Stelmet i Trefl wyszli na parkiet równie zmotywowani, jednak trochę wybici z gry. Początek trzeciej kwarty był nieco chaotyczny. Goście kompletnie nie mogli poradzić sobie w ataku. Stelmet także nie grał już z najlepszą skutecznością, jednak dzięki punktom Hrycaniuka i Christiana Eyengi powiększył przewagę. Już po trzech minutach o czas prosił Darius Maskoliunas. Krótka przerwa dla szkoleniowca Trefla nie wpłynęła mocno na postawę jego podopiecznych. Co prawda sopocianie zaczęli powoli zdobywać punkty, to cały czas popełniali sporo błędów. A Stelmet? Był nie do zatrzymania. Radził sobie naprawdę dobrze i kontrolował przebieg meczu. Dopiero w końcówce, zielonogórzanie pozwolili zawodnikom Trefla zdobyć parę łatwych punktów, jednak po „trójce” Mantasa Cesnauaskisa w ostatniej kwarcie, Stelmet prowadził 62:48.
Ostatnią kwartę nasz zespół rozpoczął równie dobrze. Stelmet nie pozwalał już gościom na zmienienie wyniku spotkania. Spokojnie utrzymywał prowadzenie, co więcej, nadal je powiększał. Żeby nie było tak idealnie, nasi koszykarze pozwolili gościom na parę łatwych akcji. Nie miało to jednak wpływu na końcowy wynik. Stelmet cały czas kontrolował wynik meczu i ostatecznie zasłużenie zwyciężył 86:65.
Taką grę, jaką dzisiaj zaprezentował Stelmet, chcielibyśmy oglądać jak najczęściej. W końcu zobaczyliśmy zdeterminowany i pełny woli walki zespół, który gryzł parkiet przez całe 40 minut. Agresywna obrona, dobra skuteczność, gra zespołowa, to powinni nasi gracze prezentować w każdym spotkaniu. Teraz, gdy udało się awansować do upragnionego finału, czas pokazać maksimum. Teraz nie będzie już miejsca na słabsze mecze. Teraz Stelmet będzie musiał grać tylko tak, jak dzisiaj.
Stelmet Zielona Góra – Trefl Sopot 86:65 (26:22, 19:14, 17:12, 24:17)
Stelmet: Przemysław Zamojski 19, Adam Hrycaniuk 12, Christian Eyenga 12, Łukasz Koszarek 11, Mantas Cesnauskis 7, Aaron Cel 6, Craig Brackins 6, Marcus Ginyard 5, Marcin Sroka 4, Kamil Chanas 2, Maciej Kucharek 2.
Trefl: Yemi Gadri-Nicholson 11, Paweł Leończyk 10, Milan Majstorović 7, Adam Waczyński 9, Michał Michalak 8, Lance Jeter 7, David Brembly 4, Sarunas Vasiliauskas 3, Simas Buterlevicius 3, Marcin Stefański 3, Krzysztof Roszyk 0, Łukasz Jaśkiewicz 0.
fot.Aleksandra Krystians