Razem z Asseco Gdynią, do Zielonej Góry przyjechał Filip Matczak. Wychowanek naszego klubu stanął dziś po drugiej stronie parkietu i przez 15 minut zdobył cztery punkty i cztery zbiórki. Po meczu udało nam się krótko porozmawiać z zielonogórzaninem.
fot. Aleksandra Krystians
Stelmet potrzebował tylko jednej połowy, aby was rozgromić. Co zadecydowało o tym, że nie byliście w stanie sprzeciwić się gospodarzom?
Filip Matczak: Stelmet grał fajną koszykówkę. Trafiali wszystko. Naprawdę wszystko. Vladimir Dragicević rozegrał świetną pierwszą połowę, Łukasz Koszarek rozdawał piłki jak szalony, a chłopaki trafiali i stąd wzięła się ta przewaga. W drugiej połowie było już troszkę inaczej. Trafiali mniej rzutów, a my weszliśmy na swój tor gry i bardziej się postawiliśmy. Zobaczymy jak będzie w niedzielę. Miejmy nadzieję, że będzie jeszcze lepsze widowisko.
W niedzielę kolejne starcie Stelmetu z Asseco. Jesteście w stanie coś zmienić, aby ten mecz potoczył się inaczej niż dzisiaj?
Play-offy zawsze rządzą się swoimi prawami. To są dwa mecze, z których każdy może być inny. Przygotowujemy się teraz do kolejnego spotkania. Miejmy nadzieję, że w niedzielę to będzie wyglądało inaczej. My na pewno podejdziemy inaczej do tego spotkania, jeszcze bardziej agresywnie. Będziemy starali się grać swoją koszykówkę i nie damy się tak rozkręcić Stelmetowi.
Jak czujesz się w zielonogórskiej hali, gdzie się wychowałeś?
Nie ma co ukrywać, bardzo lubię tę halę i tę publiczność. Chciałbym bardzo podziękować za to, jak mnie przywitali, jest to dla mnie naprawdę świetne uczucie. Tutaj grałem parę lat, tutaj się wychowywałem. To rewelacyjne uczucie ponownie tutaj zagrać.
Dziękuję.
Rozmawiała: Agata Zwolak