Spotkanie z Olympiacosem Pireus zakończyło udział Stelmetu w euroligowych rozgrywkach. Zielonogórzanie stworzyli na koniec świetne widowisko koszykarskie, jednak musieli uznać wyższość greckiego rywala i ostatecznie ulegli 80:91.
Od pierwszej akcji można było zauważyć zaangażowanie i chęć walki w zielonogórskim zespole. Jednak mimo największych chęci Stelmet miał wiele problemów z przebiciem się przez twardą obronę Greków. Co więcej, Olympiacos nie popełniał często błędów w ofensywie, wobec której nasza drużyna momentami okazywała się bezradna. Szybko o czas musiał prosić Mihailo Uvalin. Jak się okazało, krótka przerwa pozwoliła naszym koszykarzom na ochłonięcie z emocji i po chwili zbliżyli się do rywala. Bardzo pomocny okazał się Aaron Cel, który zaliczył parę skutecznych wejść pod kosz, a także ważne punkty dorzuci Przemysław Zamojski i Marcin Sroka. Z minuty na minutę Stelmet rozkręcał się w ataku, jednak cały czas nie potrafił zatrzymać gości, którzy byli groźni nie tylko pod tablicami, lecz także na obwodzie. Mimo, że po pierwszej kwarcie Olympiacos prowadził 22:18, to gospodarze cały czas byli blisko i nie zamierzali odpuszczać.
Druga kwarta rozpoczęła się od agresywnej gry obu zespołów, a w szczególności Stelmetu, który zdołał jeszcze bardziej zbliżyć się do Greków. Na parkiet wszedł Adam Hrycaniuk, który tak jak ostatnio bardzo dobrze poradził sobie z silniejszymi podkoszowymi graczami Olympiacosu. Jednak to nie wystarczyło, alby włączyć się na stałe do walki. Pireus nie spuszczał z tonu, a gospodarze powoli zaczynali słabnąć i tracić siły. W efekcie Mistrzowie Euroligi schodzili do szatni z prowadzeniem 43:34.
Niestety po przerwie Olympiacos jedynie potwierdził swoją siłę. Od pierwszych akcji był nie do zatrzymania i szybko powiększył swoją przewagę. W Stelmecie ciężko było znaleźć lidera, który miałby pociągnąć całą ekipę do góry. Jedynie Vladimir Dragicević, który od początku spotkania grał bardzo nierówno, potrafił przebić się przez twardą defensywę Greków. Pod koniec kwarty doczekaliśmy się odrodzenia zielonogórzan. Po „trójce” Przemysława Zamojskiego i następnych akcji zielonogórzan, okazało się, że rywal wcale nie jest tak odległy. W końcu przełamał się Christian Eyenga i zaprezentował nam efektowne wsady. Przewaga gości spadła poniżej 10 punktów, a każdy miał nadzieję na ponowną walkę punkt za punkt. Niestety do gry zielonogórzan wdarła się nerwowość, co spowodowało niecelne rzuty. W ostatniej sekundzie z półdystansu trafił jednak Kamil Chanas i trzecia kwarta zakończyła się wynikiem 62:72.
Mimo nadziei, jaką rozpalili zielonogórscy koszykarze w poprzedniej kwarcie, musieliśmy pogodzić się z tym, że Olympiacos jest zdecydowanie lepszym zespołem. Drużyna z Pireusu udowadniała to wielokrotnie i to samo miało miejsce w ostatniej partii meczu. W ostatnich akcjach błyszczał Przemysław Zamojski, który w dzisiejszym spotkaniu trafił aż sześć „trójek”. Choć zwycięzca dzisiejszego pojedynku był już znany, to nasi koszykarze postarali się stworzyć ciekawe widowisko do aż do syreny końcowej. Ostatecznie Olympiacos pokonał dzisiaj Stelmet 91:80.
Tą porażką Stelmet zakończył swój tegoroczny udział w rozgrywkach Euroligi. Na podsumowania przyjdzie jeszcze czas, ale na gorąco można powiedzieć, że jak na beniaminka tych rozgrywek, zielonogórzanie sprostali zadaniu i pokazali się z dobrej strony, sprawiając nie jedną niespodziankę. Dzisiaj pożegnaliśmy się z tymi rozgrywkami także w dobrym stylu. Podopieczni Mihailo Uvalina zostawili na parkiecie serce i mimo niezwykle silnego przeciwnika zadbali o to, aby zielonogórscy koszykarze na długo zapamiętali ten debiut i aby te wspomnienia były jak najbardziej pozytywne.
Stelmet Zielona Góra – Olympiacos Pireus 80:91 (18:22, 16:21, 28:29, 18:19)
Stelmet: Przemysław Zamojski 22, Vladimir Dragicević 14, Łukasz Koszarek 12, Adam Hrycaniuk 10, Aaron Cel 6, Christian Eyenga 6, Kamil Chanas 4, Marcin Sroka 4, Craig Brackins 2, Erving Walker 0, Maciej Kucharek 0.
Olympiacos: Stratos Perperoglou 23, Matthew Lojeski 18, Vassilis Spanoulis 17, Bryant Dunston 12, Cedric Simmons 8, Dimitrios Katsivelis 4, Ioannis Papapetrou 3, Brent Petway 2, Kostas Sloukas 2, , Evangelos Mantzaris 2, Dimitrios Agravanis 0.
fot.Aleksandra Krystians