Świetne widowisko w hali Centrum Rekreacyjno-Sportowego! Stelmet po bardzo emocjonującym spotkaniu wygrywa 71:69, a bohaterem spotkania okazał się Quinton Hosley, którego wsad na dwie sekundy przed końcem dał zielonogórzanom zwycięstwo!
Quinton Hosley – bohaterem ostatniej akcji (fot. Aleksandra Krystians)
Podobnie jak w meczu przeciwko PAOK-owi Saloniki, Winny Gród odwiedziła spora grupa fanów drużyny przeciwnej. Sympatycy Pinaru Karsiyaka jeszcze przed pierwszym gwizdkiem pokazywali, iż zamierzają wspierać swoich zawodników – głośno i wyraźnie. Tak tez było przez cały mecz.
Pierwsze posiadanie przypadło gościom z Izmiru. To oni również od punktów rozpoczęli dzisiejszy mecz – po kontrze Bobby’ego Dixona Pinar prowadził 4:0, a w kolejnej akcji DJ Strawberry podwyższył na 6:0. Zielonogórzanie nie mogli wstrzelić się na własnym terenie – zmienił to dopiero Quinton Hosley, rzucając „trójkę” po ponad dwóch i pół minuty bez punktów. Jednakże słaba, nieszczelna obrona Stelmetu pozwoliła Turkom wyjść w kolejnych akcjach na wysokie, siedmiopunktowe prowadzenie 10:3. To skłoniło Saso Filipovskiego do wzięcia pierwszego timeout’u. Poskutkowało od razu – po przerwie za trzy pewnie przymierzył Aaron Cel, a po chwili – ponownie punktował Hosley. Dobra gra wymienionej dwójki naładowała cały zespół energią – poprawa obrony i szybkie, skuteczne akcje doprowadziły do remisu 10:10. Chwilę później zielonogórzanie w końcu wyszli na prowadzenie – po skutecznej dobitce Cela było 12:10. Od tego momentu spotkanie stało się zdecydowanie bardziej wyrównane – obie strony co chwilę odpowiadały na swoje akcje skuteczną obroną bądź atakiem. Mimo to, Stelmet był w stanie wypracowywać coraz to większą przewagę, która po celnych rzutach wolnych Cela osiągnęła pięć „oczek” – 18:13. Ostatecznie kwarta pierwsza zakończyła się wynikiem 18:15. Wicemistrzowie Polski prezentowali się dobrze, choć wiele elementów pozostawiało wiele do życzenia. Stelmet osiągnął jednak kilkupunktową przewagę, bardzo ważną w perspektywie meczu.
Drugą kwartę szybko otworzył Hosley, trafiając drugą już „trójkę”. Następnie Daniel Johnson, zdobywając swoje pierwsze punkty w meczu, podwyższył stan rywalizacji na 23:16. Ten sam gracz dwie akcje potem celnie przymierzył zza łuku, a zielonogórzanie prowadzili 26:18. Trener Pinaru, Ufuk Sarica, musiał zareagować przerwą techniczną. Czas wzięty na żądanie tureckiego szkoleniowca popchnęła zespół z Izmiru do przodu – goście szybko nadrobili cztery punkty – 26:22. Całe szczęście wchodzący z ławki Chevon Troutman oraz Maciej Kucharek dali sporo świeżości na boisku, a to zaowocowało ponownym, wysokim, dziewięciopunktowym prowadzeniem 31:22. Pinar, choć naciskał i walecznie atakował, ciągle tracił kilka „oczek” do gospodarzy. Ci z kolei nie mieli zamiaru swojego przodowania kończyć. Każda próba odrobienia strat ze strony tureckiej karcona była udanym atakiem Stelmetu. Koniec pierwszej połowy wynikiem 37:28 doskonale odzwierciedlała to, co działo się w hali CRS. Liderem zielonogórzan był Quinton Hosley, mający na swym koncie 9 punktów. Doskonale spisywał się Aaron Cel – 7 „oczek”, 7 zbiórek i 5 asyst widniało w statystykach przy nazwisku tego gracza. Prognozy przed drugą częścią meczu – jak najbardziej sprzyjające!
Waleczny kapitan (fot. Aleksandra Krystians)
Początki po przerwie były – w porównaniu do drugiej kwarty – nieco ospałe. Oba zespoły nie grzeszyły skutecznością, a tempo gry zdecydowanie się zmniejszyło. Trybuny ocucił Aaron Cel, po raz kolejny celnie rzucając zza linii 6,75. Stelmet prowadził już 42:30. Kolejne minuty stały pod znakiem świetnej gry Troutmana, potrafiącego seryjnie wykończać akcje spod obręczy oraz zaciekle walczącego na deskach. Nieco niepotrzebnego zamieszania wprowadził Przemysław Zamojski, który otrzymał „dacha” za zbędne dyskusje z sędziami. Pinar wykorzystał lekkie rozkojarzenie gospodarzy i nadrobił straty na 46:38. Niestety, rozpędzeni Turcy ciągle napierali, aż w końcu przewaga zielonogórzan spadła do jedynie sześciu „oczek”. Saso Filipovski nie czekał na dalszy rozwój wydarzeń i od razu zdecydował się na przerwę techniczną. Po niej nie było jednak lepiej. Po rzutach Jona Dieblera wynik pokazywał tylko dwa punkty różnicy, a kolejna strata Stelmetu i kontra Strawberry’ego doprowadziła do remisu 48:48. Trzecia, tragiczna strata z rzędu i skuteczne wykończenie Inanca Koca wyprowadziły Pinar na prowadzenie 50:48, po raz pierwszy od pierwszej kwarty. Saso Filipovski szalał – wszak jego zespół stracił całą przewagę, a Turcy zaliczyli run 12:0. Czas dla gości pozwolił im jeszcze na zdobycie kolejnych dwóch „oczek”, lecz ostatnia akcja należała jednak do Stelmetu – celna „trójka” Kucharka dała rezultat 52:51 dla Pinaru. Nie mogło to niestety zamazać fatalnej drugiej części trzeciej kwarty, sromotnie przegranej przez Stelmet. Pozostawało mieć nadzieję na powrót do skutecznej gry w ostatniej kwarcie.
Całe szczęście szybko udało się wyrównać – rzut trzypunktowy Łukasza Koszarka ponownie ustanowił remis 54:54. Turcy nie zamierzali jednak odpuszczać i powrócili do prowadzenia – 57:54. Świetnie pogrywał DJ Strawberry, którego wsad dał Pinarowi jeszcze większą przewagę 61:56. Po tej akcji na ostatnią przerwę na żądanie zdecydował się coach Filipovski – do końca spotkania pozostawało jeszcze ponad sześć minut…
Szansą na przechylenie szali zwycięstwa było odgwizdanie Strawberry’emu faulu niesportowego. Najpierw celnie z linii rzutów osobistych przymierzył Hosley, lecz w grze błąd trzech sekund popełnił Troutman, a przewaga nadal była po stronie tureckiej. Na szczęście Stelmet miał dziś w swoich szeregach Aarona Cela – jego „trójka” na remis obudziła halę z letargu. Chwilę później Cel ponownie trafił za trzy, a zielonogórzanie w końcu odzyskali prowadzenie – 64:61. W jego ślady poszedł Zamojski, a gospodarze mieli znów sześć „oczek” przewagi. Ostatnie minuty zapowiadały się bardzo emocjonująco. Nerwy ujawniały się po obu stronach. Mimo to, Stelmet nadal trwał w swoim prowadzeniu, choć ciągle czuł oddech Pinaru na plecach. Trójka Strawberry’ego dawała tylko dwa punkty na plusie. Niestety, błąd Koszarka w obronie przy kontrze Turków dał właśnie Strawberry’mu szansę na 2+1, jednak Amerykanin nie wykorzystał rzutu wolnego. Błąd w ataku Stelmetu omal nie pogrążył gospodarzy, jednak Quinton Hosley przechwycił piłkę i na dwie sekundy do końca zakończył kontrę wsadem. Pinar wciąż miał jednak szansę w postaci dwusekundowej akcji – na dogrywkę bądź zwycięstwo. Całe szczęście rzut Dixona z ostatnią sekundą okazał się niecelny, a Stelmet po raz drugi tryumfował w Eurocupie!
Stelmet Zielona Góra – Pinar Karsiyaka 71:69 (18:19, 19:13, 14:24, 20:17)
Stelmet: Cel 18, Hosley 13, Koszarek 11, Troutman 10, Zamojski 8, Kucharek 6, Johnson 5, Hrycaniuk 0, Chanas 0, Zywert 0.
Pinar: Strawberry 27, Palacios 11, Dixon 11, Hersek 6, Diebler 6, Demir 4, Koc 2, Altay 2, Senturk 0, Gabriel 0, Sonsirma 0.