Zielonogórscy koszykarze sprawili nam świąteczny prezent w postaci kolejnej wygranej. Choć zadanie nie należało do najprostszych, Stelmet pokonał Trefl Sopot 93:85. Tym samym nasz zespół powrócił na fotel lidera TOP6 Tauron Basket Ligi.
Tegoroczne spotkania Stelmetu i Trefla zawsze były pełne zaciętej i wyrównanej gry. Dziś nie było inaczej. Zielonogórska ekipa od początku postanowiła grać agresywną koszykówkę. Trefl wcale nie był słabszy i prezentował się z dobrej strony. Po pierwszych punktach na korzyść gospodarzy, sopocianie szybko wyrównali i oglądaliśmy walkę punkt za punkt. Nasza ekipa nie miała problemów z grą ofensywną. Świetnie radził sobie na dystansie Przemysław Zamojski, który już w pierwszej kwarcie rzucił trzy „trójki”. Ważną rolę odgrywał także Vladimir Dragicević, który zdobywał dzisiaj punkty przy każdej okazji. To właśnie ta dwójka graczy wyprowadziła swój zespół na niewielkie prowadzenie, które udało utrzymać się do końca pierwszej części meczu. Po 10 minutach Stelmet prowadził 31:24.
Druga partia meczu rozpoczęła się fatalnie. Podopieczni Mihailo Uvalina, w przeciągu dwóch minut stracili praktycznie całą przewagą. Niemoc Stelmetu przełamał dopiero Mantas Censuaskis, który nie pomylił się na obwodzie. Po chwili Stelmet znowu powiększył prowadzenie, nawet do kilkunastu punktów. Trefl po paru słabszych minutach, ponownie powrócił do lepszej gry. Szybko nadrobił część strat i o wzięcie czasu zmuszony był trener gospodarzy. Krótka przerwa wystarczyła, aby Stelmet mógł kontynuować swoją dobrą grę. Dzisiejszy rywal był jednak naprawdę silny i nie ułatwiał zielonogórzanom zadania. Sopocianie nie byli jednak w stanie zatrzymać na tyle Stelmetu, aby wyrównać wynik i ostatecznie druga kwarta zakończyła się wynikiem 49:38.
Po przerwie obydwie ekipy potrzebowały chwili, aby powrócić do dobrej i twardej gry. Na początek, Marcin Sroka popełnił faul techniczny. Na szczęście, chwilę później trafił zza linii 6,75m. Siła zielonogórzan rosła z minuty na minutę. W końcu gospodarze zdominowali parkiet. Bardzo ważne było, że ponownie każdy z graczy potrafił pomóc drużynie. Dzięki temu przewaga rosła, aż w końcu o czas poprosił Darius Maskoliunas. Jego drużyna zaczęła odrabiać straty do tego stopnia, że po paru minutach o krótką przerwę prosił nasz serbski szkoleniowiec. W ostatnich minutach ponownie oglądaliśmy świetną grę Stelmetu. Bardzo ważną rolę odegrał Łukasz Koszarek, a w ostatniej sekundzie, z kontrataku dwa punkty zdobył Marcus Ginyard. Trzecia kwarta zakończyła się wynikiem 74:62.
Do końca spotkania pozostało 10 minut i jeśli Stelmet utrzymałby dobrą formę, to nie powinno być problemów ze zwycięstwem. Wiele razy przekonaliśmy się, że nie jest to takie łatwe. Początek kwarty nie wskazywał na nerwową końcówkę. Stelmet grał spokojnie i bez problemów kontynuował dobrą grę. Jednak w drugiej połowie kwarty pojawiły się w naszym zespole problemy z dobrym rozegraniem piłki w ataku. Tymczasem Trefl rzucał dobrze i zbliżał się do gospodarzy. Na dwie minuty przed końcem meczu, Stelmet prowadził już tylko różnicą pięciu „oczek”. Zaczynało robić się nerwowo. Po przerwie na żądanie zielonogórskiego szkoleniowca, Stelmet nieco poprawił swoją grę i nie pozwolił dojść się w ostatnich sekundach. Zielonogórzanie po dobrym meczu wygrali zasłużenie 93:85.
Stelmet pokazał się dzisiaj z naprawdę dobrej strony. Taki zespół chcielibyśmy oglądać jak najczęściej. Oczywiście nie obyło się dzisiaj bez słabszych momentów. Ponownie także, zielonogórzanie pogubili się w końcówce, stwarzając przy tym nerwową atmosferę. Takich błędów koszykarze powinni się wystrzec, tym bardziej, że faza play-off rozpocznie się już za około dwa tygodnie.
Widać, że forma zawodników idzie w górę. To dobry prognostyk przed decydującymi meczami. Dziś jednak, w pierwszej kwarcie, kontuzji doznał Aaron Cel. Nasz zawodnik opuścił parkiet utykając na jedną nogę i następnie został przewieziony do szpitala. Jakie będą wyniki badań, powinniśmy dowiedzieć się w najbliższych dniach. Miejmy nadzieję, że nie będzie to poważna kontuzja. Przypomnijmy, że na razie Stelmet musi sobie radzić bez Craiga Brackinsa, który nadal nie wiadomo, kiedy będzie mógł powrócić do gry.
Stelmet Zielona Góra – Trefl Sopot 93:85 (31:24, 18:14, 25:24, 19:23)
Stelmet: Vladimir Dragicević 17, Przemysław Zamojski 15, Łukasz Koszarek 16, Adam Hrycaniuk 12, Marcus Ginyard 8, Kamil Chanas 8, Christian Eyenga 7, Mantas Cesnauskis 5, Marcin Sroka 3, Aaron Cel 2, Maciej Kucharek 0.
Trefl: Michał Michalak 22, Adam Waczyński 19, David Brembly 10, Milan Majstorović 10, Paweł Leończyk 8, Yemi Gadri-Nicholson 6, Lance Jeter 3, Sarunas Vasiliauskas 3, Marcin Stefański 2, Krzysztof Roszyk 2, Simas Buterlevicius 0.