Już jutro w Zielonej Górze spotkają się dwie ekipy, które jak na razie radzą sobie w Tauron Basket Lidze. Do naszego miasta przyjeżdża PGE Turów Zgorzelec, który w tym sezonie dwukrotnie pokonał Stelmet. Jak będzie w czwartek?
Tegoroczne spotkania Stelmetu z Turowem nie kończyły się po naszej myśli. Pierwsze z nich, w Zgorzelcu zakończyło się pogromem gospodarzy 96:73, natomiast drugi pojedynek obfitował w więcej zaciętej walki, jednak także górą był Turów, który wygrał 90:84. Jutrzejszego wieczoru czeka nas starcie numer trzy. Czy zielonogórzanie w końcu przezwyciężą tego rywala?
Nie będzie to łatwe zadanie, tym bardziej, że zgorzelczanie, po słabszym początku drugiej fazy rozgrywek, ponownie powrócili na dobre tory. „Szóstki” rozpoczęli od porażek z Treflem Sopot i Rosą Radom, a następnie wysoko pokonali Anwil Włocławek. W ostatniej kolejce, wygrali natomiast z Energą Czarnymi Słupsk. Dzięki temu Turów zajmuje drugie miejsce w tabeli ligowej, zaraz za Stelmetem, z takim samym bilansem 20-6. Jutrzejszy pojedynek może mieć duże znaczenie w kwestii rozstawienia zespołów przed fazą play-off.
W poprzednich spotkaniach z Turowem, najwięcej problemów naszej ekipie sprawiał między innymi J.P. Prince. Jutro zadanie zatrzymania Amerykanina przypadnie między innymi Christianowi Eyendze i Marcusowi Ginyardowi. Niezwykle groźny jest także Damian Kulig, który pod koszem będzie walczył z Vladimirem Dragiceviciem. Na rozegraniu Łukasz Koszarek będzie musiał przeciwstawić się Mike’owi Taylorowi. Dodatkowo, nasi koszykarze z Przemysławem Zamojskim i Aaronem Celem nie będą mogli zapomnieć o Łukaszu Wiśniewskim czy Filipie Dylewiczu.
Jak poradzą sobie jutro zielonogórzanie, którzy ponownie najprawdopodobniej będą musieli wystąpić bez Craiga Brackinsa? Czy Stelmet po ostatniej porażce w Radomiu wyciągnie wnioski i jutro nie będzie popełniał tak prostych błędów, a także utrzyma koncentrację przez 40 minut? Przekonamy się w czwartek od godziny 19.00.