Sporym rozczarowaniem zakończyło się spotkanie finałowe Dąbrowa Górnicza Basket Cupu. Rosa Radom pokazała mistrzom Polski, że w Tauron Basket Lidze są godni rywale dla Zastalowców. Radomianie wygrali 74:64 i po raz pierwszy w swojej historii zdobyli Puchar Polski!
Wynik spotkania otworzyli radomianie – gracze z Mazowsza świetnie rozpoczęli mecz. Dwa przechwyty, wymuszenie faulu w ataku, trójka – trener Wojciech Kamiński mógł być zadowolony. Po akcji 2+ Torey’a Thomasa Rosa prowadziła już 8:4 – radomianie skutecznie grali z pola, podczas gdy Zastal trafiał zaledwie co piąty rzut. To, co martwiło, to słaba defensywa na obwodzie i przy akcjach pick&pop Rosy – uwagę na te elementy zwracał Saso Filipovski. Niesamowita skuteczność zza łuku radomian wbijała w ziemię mistrzów Polski – czwarty rzut z dystansu na 17:8 zaczynał poważnie martwić. Zastal nie mógł skutecznie odpowiedzieć – tymczasem Rosa rozpędzała się, głównie za sprawą C.J Harrisa, autora trzech trójek z rzędu. Głównym motorem napędowym zielonogórzan był z kolei Mateusz Ponitka, walczący po obu stronach boiska. Dzięki jego zaangażowaniu udało się zmniejszyć straty do pięciu punktów – 17:22.
Po przerwie niewiele się zmieniło – Zastal nadal prezentował się poniżej oczekiwań. Zbyt wiele błędów wdawało się w grę mistrzów Polski. Udało się zdobyć zaledwie… dwa punkty przez ponad pięć minut. Na szczęście sygnał do ataku dał trójką Przemysław Zamojski, co pozwoliło na jeszcze większe zbliżenie się do Rosy. Trójka Karola Gruszeckiego zbliżyła Zastal na ledwie jeden punkt, lecz Rosa szybko odpowiedziała i ponownie zwiększyła przewagę. Mimo to Zastalowcy grali o wiele lepiej niż jeszcze kilka minut wcześniej. Efekt? Doprowadzenie do remisu 31:31 wraz z końcową syreną!
Druga połowa przyniosła początkowo stagnację w grze obu zespołów. Po chwili dopiero odpalili radomianie, ponownie uciekając Zastalowi. Po rzutach wolnych Harrisa było znów wysoko (41:33), na co zareagował Filipovski. Choć zmniejszono stratę, zielonogórzanie grali po prostu źle – niecelne podania, faule, chybione rzuty z otwartych pozycji. Punkty Thomasa na 48:38 zniwelowały całkowicie wysiłki Zastalu w drugiej kwarty. Do końca tej części spotkania było już tylko gorzej – 55:42 na koniec trzeciej kwarty znaczyło tylko jedno. Trzeba postawić wszystko na jedną kartę w końcówce…
Całkowicie posypała się gra Zastalu również w ostatniej kwarcie. Miast próbować nadrabiać i tak wysokie straty, zielonogórzanie pozwolili Rosie powiększać przewagę. Przełom nastąpił w połowie kwarty – dwie trójki z rzędu pozwoliły na powrót do gry i ustanowienie wyniku na 64:53, co było zdecydowaną poprawą w porównaniu do poprzednich minut. Mimo to czas naglił – pozostało go coraz mniej do końcowej syreny. Niespełna 40 sekund do końca przy stracie 10 „oczek” znaczyło już jedno – Puchar Polski nie będzie tym razem należeć do Zastalu…
74:64 – takim wynikiem kończy się mecz. Nie zawsze wraca się z tarczą – spora lekcji pokory przyda się zielonogórzanom…
Stelmet BC Zielona Góra – Rosa Radom 64:74 (17:22, 14:9, 11:24, 22:19)
Stelmet: Ponitka 12, Zamojski 12, Moldoveanu 9, Bost 9, Borovnjak 8, Gruszecki 8, Djurisić 4, Hrycaniuk 2, Koszarek 0
Rosa: Harris 23, Zajcew 13, Thomas 13, Szymkiewicz 8, Bonarek 5, Sokołowski 5, Witka 3, Jeszke 2, Hajrić 2, Adams 0