Po dwóch porażkach w Zgorzelcu, w końcu nasz zespół przełamał się i zdołał pokonać PGE Turów. Zielonogórzanie zaprezentowali się z bardzo dobrej strony i stworzyli widowisko godne wielkiego finału Tauron Basket Ligi. Czy jutro doczekamy się powtórki?
Wtorkowy pojedynek z pewnością dostarczył nam na długo niezapomnianych emocji. Stelmet, dzięki znacznej poprawie gry toczył zacięty pojedynek z ekipą ze Zgorzelca. Nasi koszykarze w końcu zaczęli trafiać do kosza, a także kontynuowali agresywną obronę. Na pochwałę po trzecim meczu na pewno zasługują Aaron Cel, Przemysław Zamojski, Vladimir Dragicević, a także Łukasz Koszarek, który dzięki dwóm celnym rzutom osobistym został bohaterem spotkania. Ostatecznie zielonogórzanie zwyciężyli po dogrywce 93:92.
Ta wygrana pozwoliła naszemu zespołowi pozostać w grze. Przy aktualnym stanie 2:1, bardzo ważne będzie, aby ponownie wykorzystać atut własnego parkietu i wyrównać wynik rywalizacji. Wtedy walka rozpocznie się od początku. Na razie jednak Stelmet musi postarać się o utrzymanie poziomu gry i koncentracji. Tylko w taki sposób jest w stanie nawiązać walkę z Turowem.
Na co nasi koszykarze powinni zwrócić przede wszystkim uwagę? Bardzo dobrze w ostatnich meczach zamknęli J.P. Prince’a, który nie może zagrać swojego maksimum. Funkcję lidera przejęli jednak inni gracze. Ostatnio niezwykle skuteczni okazali się Filip Dylewicz i Łukasz Wiśniewski. Zgorzelecki duet, rzucił nam w sumie aż 50 punktów, którzy mieli dużo otwartych pozycji przede wszystkim na obwodzie. To na nich powinna skupić się zielonogórska obrona, jednak nie można zaniedbać także reszty zawodników, ponieważ jednym z atutów Turowa jest szeroka i wyrównana ławka.
Już jutro czeka nas starcie numer cztery. Miejmy nadzieję, że nasi koszykarze niesieni równie głośnym dopingiem jak dwa dni temu, ponownie udowodnią swoją siłę i potencjał, a także dadzą jasny znak, że szanse na powtórzenie zeszłorocznego wyczynu. Czy tu się uda? Początek czwartego pojedynku już jutro o godzinie 18.30.