Po dwóch meczach w Zielonej Górze i wyrównaniu stanu rywalizacji na 2-2 przez Stelmet, rozgrywki o tytuł mistrza Polski przenoszą się do Zgorzelca. Prawdą jest, że od piątego pojedynku serii najprawdopodobniej zależeć będzie ostateczny wynik finału…
– Jeżeli będziemy myśleć i marzyć o złocie, to musimy wygrać ten mecz w Zgorzelcu. Turów nie da nam teraz szans, jeżeli nie zagramy na 100 procent – mówił na łamach naszego portalu Aaron Cel po czwartkowym zwycięstwie 67:53. Trudno nie zgodzić się ze skrzydłowym Stelmetu – aktualnie to Turów zdaje się być zespołem pod większą presją. Zgorzelczanie od samego początku sezonu typowani są do obronienia tytułu, zielonogórzanie zaś – stawiani często w cieniu zgorzeleckiego teamu – nie mają aż tak dużych obciążeń psychicznych. Mimo to mecz numer pięć dla obu stron będzie wyjątkowym spotkaniem.
Aktualnie to PGE Turów ma znacznie więcej do poprawy niż zielonogórzanie. Po dwóch zwycięstwach w Zgorzelcu wydawało się, że podopieczni Miodraga Rajkovicia spokojnie wygrają przynajmniej jeden pojedynek w Twierdzy CRS. Jak się okazało, Stelmet dwukrotnie zagrał na bardzo wysokim poziomie, wyrównując dzięki temu stan rywalizacji i skutecznie eliminując z gry liderów z przygranicznego miasta, takich jak Nemanja Jaramaz czy Filip Dylewicz. Szczególnie MVP poprzednich finałów zawodzi – w obu meczach w Winnym Grodzie „Dylu” zdobył jedynie 4 punkty na skuteczności wynoszącej… 8,3%! Tak złych statystyk 35-letni weteran nie osiągał bardzo dawno…
Czy mecz numer 5 zadecyduje o Mistrzostwie? (fot. A.Krystians)
Stelmet powstrzymał ofensywny samograj Turowa swoją żelazną defensywą i bardzo dobrą walką pod tablicami – w czwartym pojedynku zielonogórzanie aż 17-krotnie zebrali piłkę pod koszem rywala, ponawiając swoje akcje. Ponadto bardzo dobra dyspozycja na dystansie i serie punktowe, takie jak 3 trójki z rzędu, dobijały zgorzelczan w kluczowych momentach spotkania. Klasą samą w sobie jest tercet Russell Robinson-Quinton Hosley-Aaron Cel. W każdym pojedynku przynajmniej jeden z nich zalicza fenomenalne spotkanie, dzięki czemu zespół może wypracowywać solidną przewagę. Jednakże to, co przede wszystkim cieszy, to kompletność całej drużyny – każdy wchodzący na parkiet gracz daje z siebie maksimum. Najlepszymi przykładami są Kamil Chanas i Chevon Troutman. Gracze, którzy zwykle nie grali bardzo długo, w finałowej serii udowadniają, że swoim doświadczeniem i obeznaniem mogą niewyobrażalnie pomóc drużynie.
W niedzielę PGE Arena będzie prawdopodobnie najgorętszą halą w Polsce. I to nie za sprawą upałów na terenie kraju, lecz dzięki niezaprzeczalnej woli walki obu drużyn. Szykuje się wielkie, koszykarskie święto. Święto, które dla Zielonej Góry i Zgorzelca znaczy bardzo wiele. Wszystkich tych, którzy chcą uczestniczyć w tym wydarzeniu, zapraszamy przez telewizory – transmisja spotkania na antenie Polsatu Sport News już od 19:35.