Kolejne spotkanie w Eurolidze przyniosło widzom w hali Centrum Rekreacyjno-Sportowego ogromne emocje. Ostatecznie Stelmet przegrał kolejne spotkanie Euroligi – tym razem podopieczni Saso Filipovskiego ulegli Lokomotiwowi Kubań Krasnodar 75:83….
Od posiadania rozpoczęli gospodarze, jednak Mateusz Ponitka nie zdołał celnie podać piłki do Dejana Borovnjaka. Akcję później punkty zdobył na szczęście Vlad Moldoveanu, otwierając tym samym wynik. Dzięki twardej grze na tablicy przeciwnika, zielonogórzanie zdobywali kolejne punkty – z pomalowanego i linii rzutów wolnych. Dwa faule bardzo szybko złapał wówczas jeden z liderów Lokomotiwu, Chris Singleton. Jak z nut grał Moldoveanu, dobrze broniąc i celnie rzucając również z dystansu. Niestety – w ciągu pięciu minut 2 przewinienia miał na swoim koncie Łukasz Koszarek, zmuszony do szybszego opuszczenia parkietu na zmianę. Na cztery minuty do końca Stelmet prowadził 8:5. Po akcji 2+1 Sergieja Bykowa Lokomotiw wyrównał – 11:11. Zielonogórzanom udało się jednak utrzymać prowadzenie na koniec pierwszej części meczu – 15:13.
Drugą część otworzył trójką Victor Claver, wyprowadzając Loko na prowadzenie 16:15. Zielonogórzanie szybko się odkuli – najpierw trafił Adam Hrycaniuk a po chwili akcję 2+1 popisał się Przemysław Zamojski – było już 21:16. Niestety, taki stan rzeczy szybko się zmienił i gdy Rosjanie trafili z kontry na 20:21, Saso Filipovski poprosił o przerwę na żądanie.
Podziałało – po przerwie za trzy trafił Zamojski na 24:20. Od tego momentu walka jeszcze bardziej się zaostrzyła. Liczne faule, straty – często niewymuszone. Mimo zażartości walki zielonogórzanom udawało się utrzymać prowadzenie, choć nie było łatwo. Po kontrze Loko i punktach Dontaye Drapera ponownie zespół z Winnego Grodu prowadził zaledwie jednym punktem. Kilkadziesiąt sekund później ten sam zawodnik wyprowadził gości na prowadzenie 30:29. Świetnie prezentował się Malcolm Delaney, umacniając Lokomotiw akcją z dodatkowym rzutem wolnym – 36:31. Zielonogórzanie nie zamierzali odpuścić i konsekwentną grą doprowadzili do wyrównania 38:38. Po pierwszej połowie goście prowadzili (choć nieznacznie) 40:38. Po przerwie zapowiadała się dalsza, zacięta walka….
Trzecią kwartę otworzył Delaney, pokazując zielonogórzanom jak skutecznie wchodzić pod kosz. W jego ślady postanowił pójść Ponitka, zdobywając szybko cztery punkty i odrabiając tym samym część strat drużyny. Po książkowym pick&rollu Borovnjaka i Dee Bosta Stelmet wyszedł na prowadzenie 46:45. Niestety – nastroje ostudził Delaney, trafiając kolejną trójkę. Od tego momentu Lokomotiw ciągle dominował, trzymając dystans na cztery lub sześć punktów. Przełom nastapił w pod koniec trzeciej części spotkania – punkty Bosta ponownie dały Stelmetowi tylko jeden punkt straty – 56:57. Choć nie udało się utrzymać takiego wyniku do końca kwarty, Stelmet i tak mocno zbliżył się do potężnej, krasnodarskiej Lokomotywy.
Wielkie emocje pojawiły się na parkiecie już od samego początku kwarty. Niejasne decyzje sędziów rozgrzewały trybuny, żywiołowo dopingujące swoich ulubieńców. Doskonałe wejście zaliczył weteran parkietów – Szymon Szewczyk. Przy rzucie spod kosza był faulowany i nie dość, że doprowadził do wyrównania 62:62, to jeszcze stał przed szansą zdobycia punktu na ponowne prowadzenie. Choć rzutu wolnego nie trafił, po chwili trafił niesamowicie trudną trójkę na 65:62 – po tym nawet Saso Filipovski podskoczył i wezwał kibiców do jeszcze większego dopingowania. Niestety przez błąd w obronie Przemka Zamojskiego Lokomotiw akcją 3+1 z powrotem wrócił do korzystnego dla siebie wyniku. Bardzo dramatyczna atmosfera pojawiła się w momencie, gdy Dee Bost bezwładnie upadł na plecy, przez dłuższy czas nie mogąc wstać z parkietu, Po chwili jednak udał się na ławkę, a zastąpił go Łukasz Koszarek. Po rzutach wolnych kapitana i Delaneya był remis – 67:67. Po krótkim zamroczeniu na parkiet powrócił Bost i to jego trójka wyprowadziła Stelmet na 72:71. Według sędziów w kolejnej akcji Szymon Szewczyk faulował, co sprawiło, że musiał on opuścić parkiet… Błyskawiczna reakcja Filipovskiego i timeout załagodziły nieco wrzawę niezadowolenia na trybunach. W międzyczasie Loko ponownie wygrywało – 75:74. Pojedynki na rzuty wolne nieznacznie wygrywali goście. Fatalny błąd w ataku Ponitki na 26 sekund do końca był kluczowy – po wyrzuceniu przez niego piłki w aut o czas poprosił trener Bartzokas. Gospodarze próbowali ratować się faulami. Na niewiele się to zdało – mimo pomyłek gości piłki błyskawicznie gubili zielonogórzanie. Pomimo walecznej postawy, gospodarze przegrali trzecie już spotkanie w Eurolidze. 75:83 – takim wynikiem kończy się ten mecz….
STELMET BC ZIELONA GÓRA – LOKOMOTIV KUBAŃ KRASNODAR 75:83 (15:13, 23:27, 19:19, 18:24)
STELMET BC: Bost 16 (2 zb – 3 as), Moldoveanu 16 (2 – 1, 2/3 za trzy), Ponitka 8 (3 – 3), Szewczyk 7 (1 – 0), Zamojski 7 (3 – 2, 2/2), Koszarek 6 (4 – 3), Djurisić 3 (1 – 0), Hrycaniuk 2 (2 – 1), Reynolds 1 (0 – 1), Gruszecki 0.
LOKOMOTIV: Delaney 25 (2 zb – 5 as), Claver 13 (8 – 2), Broekhoff 12 (3 – 0), Woronow 9 (1 – 3), Draper 7 (0 – 4), Singleton 6 (4 – 1), Zubkow 3 – 0), Bykov 5 (5 – 1), Zozulin 0.