Trefl, chociaż w całej serii postawił twarde warunki Stelmetowi, wczoraj musiał uznać wyższość rywala i odłożyć marzenia na finał Tauron Basket Ligi przynajmniej do następnego sezonu. Sopocki zespół uległ w Zielonej Górze 65:86. Po meczu krótko rozmawialiśmy z kapitanem Trefla, Adamem Waczyńskim.
Adam Waczyński (fot. Aleksandra Krystians)
– Stelmet zagrał równie agresywnie jak w trzecim spotkaniu, na bardzo dobrej skuteczności, mocno na desce. My troszeczkę przespaliśmy, szczególnie trzecią kwartę, która była właściwie kluczowa. Zawsze jest tak, że pierwsza i trzecia kwarta są najważniejsze. W pierwszej trzymaliśmy się blisko mimo dobrej skuteczności Stelmetu, a w trzeciej zabrakło sił i celnych rzutów z trudnych pozycji. Stelmet grał zdecydowanie lepszą obronę niż w czwartym meczu. Naszym problemem w play-offach jest też to, że słabo trafiamy „trójki”. W sezonie zasadniczym graliśmy na naprawdę dobrej skuteczności, a teraz nie możemy się wstrzelić i nie wiemy, z czego to wynika. Cały czas staraliśmy się to ćwiczyć, ale w meczach nam ta piłka nie wpadała do kosza. Jak gra się bez jakiegoś gracza, to zawsze motywuje zespół do jeszcze większej walki. Zawodnicy wiedzą, że nie ma wśród nich jednego z liderów i muszą sobie z tym radzić. Dają wtedy z siebie jeszcze więcej, żeby go zastąpić. Ciężko się gra przeciwko takiemu zespołowi.Mieliśmy szansę na finał, ale teraz musimy się zadowolić walką o brąz – powiedział kapitan Trefla Sopot