Tuż po spotkaniu udało nam się porozmawiać z Adamem Hrycaniukiem. Co takiego powiedział center Stelmetu?
Aleksander Piskorz: Drugi mecz z Asseco wygrany na własnym terenie. Jedziecie teraz go Gdyni z wynikiem 2:0 w serii. Jakie samopoczucie?
Adam Hrycaniuk: Jedziemy z wynikiem 0:0. Nasz plan jest prosty – pojechać tam i spróbować zwyciężyć pierwszy mecz. Nie możemy dać się uśpić rywalowi. Musimy pamiętać, że rywalizacja toczy się do trzech zwycięstw – wynik 2:0 daje nam przewagę, ale to nie daje nam 100-procentowej przewagi nad rywalem.
Sztab gdynian zapowiadał pewne zmiany w detalach, ponowne przygotowanie się do rywalizacji z Wami. Tym razem jednak jeszcze mocniej zaatakowaliście pressingiem kluczowych graczy przeciwnika. To jak widać się opłaciło…
Na pewno. Grało nam się łatwiej we własnej hali – bez żadnych podróży, przy swoich kibicach. Zawsze ta pozytywna energia, adrenalina i gra przy swoich kibicach jest łatwiejsza. Jedziemy jednak tam i będziemy kontynuować naszą grę. Po analizie tego spotkania i poprzedniego będziemy wyciągać wnioski i pewnie też zastosujemy pewne zmiany, aby ta gra wyglądała jeszcze lepiej.
Trener Dedek podkreślał, że to rzuty z dystansu dobiły ich w poprzednim spotkaniu. Tym razem również byliście świetnie dysponowani zza łuku – praktycznie bezbłędny Aaron Cel, dużo dał Hosley. Taki był plan?
Takie rzeczy wychodzą przede wszystkim z gry. Mamy zawodników, którzy trafiają i to nie są przypadkowe trafienia, tylko przygotowane. Rzucał Aaron, Quinton, Przemek Zamojski też dorzucił swoje trafienia. To sytuacje, które wynikają z naszych zagrywek. Asseco bardzo mocno zacieśnia pole trzech sekund, także nasze rzuty są zwykle otwarte. Do tego chłopaki bardzo dobrze rzucają i taki tego efekt.
Patrząc na statystyki – dzisiaj bardzo skutecznie ograniczyliście przede wszystkim Galdikasa – bez punktów, pięć zbiórek.
Gdynianie próbują zacieśnić nas w pomalowanym, podwajają wszystkie nasze zagrania. My też jednak mamy jakieś zasady i walkę, która ma uniemożliwić ogromnemu Galdikasowi stanie pod koszem i dorzucanie piłek. Jak widać – to się udaje. Jak mówię, te dwa mecze zagraliśmy całkiem okej, jednak podstawą jest wygrać całą serię.