Aaron Cel, jak każdy z graczy dzisiaj znajdujących się na parkiecie, dołożył cegiełkę do zwycięstwa w finałowym meczu numer trzy. O tym jak ważna jest ta wygrana, a także o tym, co zrobić aby powtórzyć dzisiejszy sukces, rozmawialiśmy z naszym graczem zaraz po meczu.
Po dwóch porażkach, zwyciężacie we własnej hali. Jak się czujecie, odetchnęliście trochę z ulgą?
Aaron Cel: Po takim meczu można się czuć tylko dobrze. Ta wygrana jest dla nas jak taka butla tlenowa. Bardzo ważne było, aby dzisiaj zwyciężyć, ponieważ przy stanie 3-0 byłoby naprawdę ciężko. Szczególnie fajnie, że wygraliśmy przed naszymi kibicami, którzy jak zawsze zgotowali nam świetną atmosferę. To jest dla nas też bardzo ważne.
Dzisiaj zatrzymaliście Mardy’ego Collinsa, który w poprzednich meczach był liderem Turowa, natomiast zdecydowanie za dużo punktów rzucili Damian Kulig i Nemanja Jaramaz…
Dokładnie, ich dwójka miała dzisiaj dobry dzień. Po Kuligu można się było tego spodziewać, ale Jaramaz trafiał ciężkie rzuty z daleka. Trzeba się skupić na każdym graczu i uważać, żeby w kolejnych spotkaniach tak nie było. Mimo wszystko wygraliśmy i to jest teraz najważniejsze.
Co, twoim zdaniem, zadecydowało dzisiaj, że to wy byliście minimalnie lepsi i zwyciężyliście ten mecz?
Szczegóły.
Jakie szczegóły?
Dużo jest takich szczegółów, nie będę się w to teraz zagłębiać.
Wygraliście już jedno spotkanie, a więc jaki będzie przepis na sukces w meczu numer cztery?
Jak do każdego spotkania, podejdziemy tak samo: bardzo zmotywowani i skoncentrowani. Od pierwszego meczu, mimo dwóch porażek, bardzo mocno walczyliśmy. Jesteśmy zawodowcami i wiemy jak do tego podchodzić.