Dzisiejsze zwycięstwo nad Treflem Sopot pokazało nie tylko to, że Stelmet potrafi pokonać nie jednego przeciwnika, ale także to, jak łatwo stracić wypracowaną ciężko przewagę w parę minut. Właśnie o tym rozmawialiśmy z Aaronem Celem, który dodatkowo podziękował kibicom za niespodziankę po meczu.
Na początek powiedz co stało się z wami w końcówce spotkania. Z 18 punktów przewagi, szybko zrobił się zaledwie sześć a w ostatnich sekundach nawet cztery „oczka” różnicy…
Aaron Cel: Ostatnio często sporo prowadzimy w meczach i zdarza nam się, że za szybko zaczynamy się rozluźniać. Jesteśmy już wyluzowani, a trzeba dograć spotkanie do końca. Musimy w głowach zmienić podejście do tej końcówki. Nie wiem, może to wynika z tego, że ostatnio tyle spotkań wygrywamy i czujemy się momentami zbyt pewnie. Trzeba nad tym dużo pracować, ponieważ to jest jeden z naszych słabych punktów. Nie ma z czego się cieszyć przez tę końcówkę. Jednak wygraliśmy dzisiaj i możemy się cieszyć z naszej obrony, która jest taka, jaką sobie założyliśmy, to znaczy nie pozwolić rywalowi zdobyć więcej niż 65 punktów i to się udało.
Z uwagi na brak Pawła Leończyka, taktyką na dzisiejszy mecz było upychanie się pod koszem, czy tak po prostu to wychodziło?
Zawsze staramy się tak grać, aby pierwsze piłki szły pod kosz, a jeśli trafiamy, to gramy tak dalej. Dzisiaj jakoś nam to wychodziło. Raz zbliżyłem się do kosza i nie trafiłem, ale kolejne dwie akcje były już udane, więc staraliśmy się dawać tę piłkę pod tablice. Potem trzeba było to oczywiście zmienić, ponieważ przeciwnik zaczął sobie z tym radzić i do końca szukać innych rozwiązań i sposobów.
Za tydzień mecz z Anwilem, który nie zapowiadał się jako trudne wyzwanie, jednak wczoraj włocławianie sprawili niespodziankę pokonując Turów. Jak nastawiacie się do tego spotkania?
Nie ma żądnych łatwych spotkań. To, jak mecz będzie wyglądał, bardzo mocno zależy od nas. Kiedy gramy na naszym najwyższym poziomie, to bardzo ciężko nas zatrzymać, ale niestety nie zawsze nam to wychodzi. Trzeba się skupić i pracować nad małymi błędami. Na razie wygrywamy prawie wszystko, trzymamy się na górze tabeli. To jeszcze nic nie znaczy. Nasza sytuacja pomaga nam i ułatwia rozpoczęcie fazy play-off z najwyższej pozycji, ale do końca rundy zasadniczej zostało jeszcze osiem spotkań. Ciężki będzie mecz z Anwilem i parę wyjazdów, między innymi z Rosą, Energą czy Turowem. Dzisiaj jednak cieszymy się, że wygraliśmy z Sopotem.
Spodziewałeś się, że kibice odśpiewają co sto lat po meczu?
Nie, naprawdę nie spodziewałem się. Tutaj fani są niesamowici. Dostałem super prezent, który będę trzymał do końca sezonu. Zaskoczyli mnie, naprawdę lubię takie sytuacje i bardzo im za to dziękuję.