Jednym z liderów w dzisiejszym spotkaniu z ekipą z Gdyni był Aaron Cel, który jako pierwszy pomógł Stelmetowi podnieść się po fatalnym początku. Nasz silny skrzydłowy przeanalizował razem z nami ten pojedynek a także swoją postawę.
Aaron Cel (fot. Aleksandra Krystians)
Mecz zaczęliście fatalnie. Co się stało w tej pierwszej kwarcie?
Na początku Asseco miało dobrą taktykę, szczególnie w ich ataku, co nas wprowadziło w błąd. Trochę ciężko nam było to rozgryźć i kilka razy Frasunkiewicz został sam, a gdy dochodzi do takich sytuacji to zazwyczaj trafia więc to nam trochę przeszkodziło. Mieliśmy też trochę problemów, żeby znaleźć nasz rytm w ataku. Asseco to drużyna, która nie jest zbyt szybka, zbyt utalentowana, ale bardzo mądrze grają, zmieniali się na prawie każdej pozycji i ciężko nam było znaleźć przewagę, ale jak już znaleźliśmy i rytm w ataku, i rytm w obronie to już poszło w dobrą stronę.
Ten rytm chyba jako pierwszy znalazłeś Ty. Szybkie dwa rzuty za trzy punkty, które wprowadziły zespół na odpowiedni poziom.
Nie wiem, czy to ja wprowadziłem drużynę na dobrą drogę, ale był to dzisiaj trochę mój dzień. Za trzy punkty wszystko wpadało więc dobrze, że to wykorzystaliśmy w odpowiednim momencie. Koszar i Hosley też odpalili w odpowiednim momencie i było ok.
Galdikas 3 punkty, Walton 5, taka była taktyka, żeby ich powstrzymać, prawda?
Ogólnie taktyka jest taka, żeby przeciwnik rzucał jak najmniej punktów, a tak jak mówisz w Asseco to właśnie oni są najgroźniejsi. Trenowaliśmy cały tydzień, by coś wymyślić aby ich zatrzymać i widocznie to zadziałało, więc to jest duża część tego, że wygraliśmy – gra w obronie na tych dwóch graczy.